[2020.11.27] Śmiech na sali
Dodane przez Administrator dnia 28/11/2020 11:15:09
Demonstracje tzw. strajku kobiet przeważnie ograniczają się już tylko do udziału kilku wulgarnych feministek i niezawodnej ekipy dziennikarzy TVN. Mimo usilnych starań agitatorów z tej stacji, przechodnie nie przyłączają się do protestujących, a nastrój aborcyjnej rewolucji wyraźnie opada. Zdarzają się jeszcze awantury pod kościołami, ich uczestnikami są jednak zwykle pojedynczy frustraci. Jak długo można słuchać wykrzykiwanych przekleństw i groteskowych przemówień chorych z nienawiści aktywistów? Opozycja usiłuje zagospodarować te awantury, zwykle jednak z marnym skutkiem. Głośne stały się występy lidera lewicy Czarzastego, który pobiegł wspierać demonstrantów, a kiedy postanowił wrócić do sejmu prowokował policjantów, odmawiając okazania legitymacji. Jego towarzysze wpadli na salę sejmową krzycząc, że Czarzasty został pobity, tymczasem okazało się, że to on pchnął policjanta i spowodował jego poważne obrażenia. Grozi mu za to odebranie poselskiego immunitetu i postępowanie prokuratorskie. Posłanki lewicy regularnie pojawiają się na każdej demonstrację, a jedna nawet skarżyła się płaczliwie, że poniosła poważne straty, bo jej legitymacja poselska została uszkodzona. Kabaret sejmowych wystąpień opozycji trwa przy okazji każdego posiedzenia, za każdym razem są to jednak popisy coraz bardziej infantylne i coraz mniej zabawne.
Trudno się temu dziwić, skoro na czele opozycyjnych partii stoją tak wybitni mężowie stanu jak Budka, Czarzasty czy Kosiniak-Kamysz. Dramat braku liderów dokucza zwłaszcza Platformie, której emerytowany przywódca umknął do Brukseli i stamtąd co najwyżej przesyła bojowe wezwania. Gdy Budka pojawia się na sejmowej mównicy i wygłasza swoje patetyczne przemówienia, trudno powstrzymać się od żartów. Budka nie panuje nad swoim klubem posłów Platformy, a młode posłanki (przynajmniej same uważają się za młode) swoimi wygłupami skutecznie ośmieszają jego partię. Komuna, czyli lewica, dzieli się na starych działaczy SLD, usiłujących przynajmniej czasem wygłaszać merytoryczne wystąpienia, oraz na niechlujnie ubrane posłanki z tzw. nowej lewicy, zainteresowane wyłącznie własną promocją i występami w telewizji. Czarzasty usiłuje to wszystko sklejać, musi jednak podlizywać się partyjnej młodzieży. Kosiniak-Kamysz i jego PSL-owska grupka zwykle nie ma nic do powiedzenia i powtarza opozycyjne slogany za Platformą. Największym ich zmartwieniem jest utrzymanie przy sobie kilku posłów od Kukiza, gorączkowo szukających dla siebie lepszego miejsca w Sejmie. Jest jeszcze zabawna jedenastka Konfederacji, z politycznymi dziwolągami, do których należą Korwin-Mikke i Braun, a także z wiecznie napuszonym Winnickim i udającym poważnego polityka Bosakiem, ale oni mało się liczą, bo za wszelką cenę usiłując odróżnić się od PiS, przeważnie powielają stanowisko Platformy i PSL. Wbrew zarządzeniom kancelarii sejmu długo nie nosili maseczek, aż ciężko zachorował jeden z ich posłów i przestali się wygłupiać.
Pandemia ograniczyła prace sejmu i senatu, posłowie i senatorowie w większości pracują zdalnie. Brak kontaktów wyostrza wszelkie sejmowe spory, jeszcze przed Świętami zanosi się na polityczne transfery i przechodzenie posłów z klubu do klubu. Wbrew nadziejom Wyborczej i TVN sejmowa większość Prawa i Sprawiedliwości nie jest zagrożona i w Nowym Roku nadal obserwować będziemy żenujący teatrzyk „totalnej” opozycji.
Ryszard Terlecki