[2007.06.23] PASZCZA POTWORA
Dodane przez Administrator dnia 23/06/2007 16:35:26
O ciekawej przygodzie opowiedział mi znajomy, który lubi wędkować nad nowohuckim zalewem przy ul. Bulwarowej. Otóż na początku ubiegłego tygodnia usiadł sobie nad wodą od południowej strony zbiornika. Nie zasadzał się na grubego karpia, jak większość wędkujących nad zalewem, lecz bawił się poławianiem niewielkich okonków. Siedział z lekką spławikówką. Na haczyk zakładał czerwonego robaka podpartego robaczkiem białym. Ta przynęta wystarczyła, by co jakiś czas wyciągać kolejnego okonia, który z powrotem wędrował do wody. Tak było przez jakąś godzinę.
Spławik drgnął jak wiele razy wcześniej. Znajomy zaciął i zaczął holować kolejnego okonia. Zdobycz holowana była tuż przy powierzchni wody. Gdy była jakieś cztery metry od brzegu wydarzyło się coś, co znajomy będzie pamiętał do końca życia. – Nagle, jakieś dwa metry od holowanego okonia zobaczyłem ruch w wodzie. Coś zbliżało się w kierunku mojej ryby. Minęła może sekunda gdy to coś wynurzyło się z wody. Zobaczyłem ogromną, szeroko otwartą paszczę szczupaka. Zobaczyłem jego zęby. Zakotłowało się. Poczułem szarpnięcie na moim lekkim kiju, który za chwilę wygiął się niemiłosiernie. To trwało może dwie sekundy. Szczupak zanurzył się w wodzie. Mnie wydawało się, że kij za chwilę po prostu pęknie. I nagle wszystko wróciło do normy. Kij wyprostował się. Zorientowałem się, że na haczyku nadal mam mojego okonka. Podholowałem go do brzegu, wyciągnąłem. I wtedy zobaczyłem jego korpus, zmasakrowany szczupaczymi zębami…
Tę otwartą paszczę zapamiętam na zawsze. Z wrażenia trzęsły mi się ręce. Minęło parę minut zanim doszedłem do siebie. Wiedziałem, że w zalewie żyją potężne szczupaki – mierzące nawet powyżej metra, ale nie przypuszczałem, że taki potwór, kilka metrów od brzegu, zaatakuje mojego okonka, którego spokojnie holowałem. Nie przypuszczałem, że taka przygoda przydarzy się, gdy będę łowił na delikatną spławikówkę – zakończył opowieść znajomy.
No właśnie… I na tym polega piękno wędkowania – pomyślałem w zadumie. Łowisz drobnicę delikatnym sprzętem, nie oczekujesz jakichś wyjątkowych wrażeń, a tu – jak grom z jasnego nieba – spada na ciebie istny potwór. I senne popołudnie zamienia się nagle w niewiarygodną przygodę, o której będzie znajomym opowiadał latami.
Jakub Kleń