[2020.05.22] Zastępczy kandydat
Dodane przez Administrator dnia 22/05/2020 14:52:14
Oczekiwana od dawna podmiana kandydata, a właściwie kandydatki Platformy w wyborach prezydenckich, nastąpiła w ostatni weekend. Przygotowywano się do tego od dawna, odkąd poparcie w sondażach dla Małgorzaty Kidawy-Błońskiej zaczęło dramatycznie spadać. Powodem tego spadku były nie tylko słabe wystąpienia kandydatki, pełne językowych potknięć i merytorycznych pomyłek, ale także beznadziejna praca sztabu, koncentrująca się na ogranych już do znudzenia tematach, takich jak obrona konstytucji, poparcie dla „nadzwyczajnej kasty” czyli sędziów za nic mających obowiązujące prawo, czy wreszcie wmawianie wbrew faktom, że Polska pod rządami Prawa i Sprawiedliwości opuści Unię Europejską. Kłamstwa Platformy tak się już przejadły, że nikt nie traktował poważnie ani kandydatki, ani szefa jej partii i głównego organizatora kampanii czyli posła Budki. Do tego wszystkiego wewnątrz słabnącej Platformy trwała walka kilku sfrustrowanych ambicjonerów, którzy usiłowali utrącić Kidawę-Błońską i zamiast niej kandydować w wyborach. Należeli do nich były minister Sikorski, nieudany prezydent Warszawy Trzaskowski, a nawet sam przewodniczący Budka. No i wreszcie udało się osiągnąć wymarzony cel: Trzaskowski przynajmniej na chwilę może uwolnić się od swoich obowiązków w ratuszu, w których systematycznie ujawnia się jego nieudolność, a zająć kampanią prezydencką.
Trzaskowski zaczął od agresywnych zapowiedzi totalnej wojny, patrząc jednak na to, czym dysponuje, jego nadzieje na drugie miejsce w wyścigu do prezydentury nie wydają się zbyt realne. Platforma jest pogrążona w wewnętrznych konfliktach, które podgrzewa były przewodniczący Schetyna. Krzykliwa frakcja „młodych”, ze zbliżającym się do pięćdziesiątki posłem Nitrasem czy z dobrze po czterdziestce posłanką Muchą, chciałaby zamienić Platformę w awanturniczą bojówkę, blokującą wszelkie prace Sejmu do czasu, gdy Prawo i Sprawiedliwość dysponuje tam większością. Z kolei silna frakcja „biznesu” zadowoliłaby się przyzwoleniem na spokojne zbijanie „kasy”, sejmowe burdy jej nie służą, a lewackie poglądy posłanek i posłów pozyskanych z SLD i Nowoczesnej, wywołują obrzydzenie. Budka usiłuje to wszystko skleić, ale idąc od porażki do porażki (taką porażką był np. pomysł wystawienia Kidawy-Błońskiej), z trudem steruje stopniowo tonącą łodzią. Nikt nie ma wątpliwości, że po prezydenckich wyborach Platforma się podzieli i zmarginalizuje, a jej miejsce zajmie nowe ugrupowanie, finansowane przez wielkie korporacje oraz nagłaśniane przez „Wyborczą” i TVN. Platforma skończy jak nieboszczka Unia Wolności, która opierała się na podobnych hasłach i pozyskiwała podobny elektorat. Dziś nikt już nie pamięta, że była taka partia.
Tak więc dla Platformy są to prawdopodobnie ostatnie wybory i pewnie nikt nie będzie płakał po Budce czy Schetynie. Najwyżej Tusk, który wolał pieniądze w Brukseli, niż pracę dla swojej partii w Warszawie, być może zgłosi swoje usługi dla nowego – jak się to teraz mówi – projektu. Można teraz zadać pytanie, czy nowi sponsorzy zechcą korzystać ze wsparcia zgranego Tuska, ale to jest już jego problem. Szkoda tylko, że Trzaskowski po wyborach nadal pozostanie prezydentem Warszawy. Szkoda stolicy.
Ryszard Terlecki