[2020.04.17] Opozycja i krzyżacy
Dodane przez Administrator dnia 17/04/2020 19:46:24
Podczas gdy zaraza, zwana koronawirusem, wchodzi w swoją szczytową fazę rozprzestrzeniania (co może oznaczać, że teraz zacznie się cofać), dla polityków opozycji jest to wciąż najchętniej wykorzystywany pretekst to ataków na rząd i na urzędującego Prezydenta. Nawet w czasie Świat Wielkanocnych w programach telewizyjnych Platforma umieściła reklamę wyborczą swojej rozpaczliwie słabej kandydatki Kidawy-Błońskiej, zarzucający rządowi brak troski o zdrowie i życie obywateli. Mówiąc o pracownikach służb medycznych kandydatka Platformy kłamała, że pracują „bez sprzętu ochronnego, bez testów, bez pomocy”, a następnie zapewniała: „A my o nich myślimy. Każdego dnia”. Bardzo dobrze, że myślą, chociaż pożytku z tego nie ma żadnego, ale spróbujmy sobie wyobrazić, jak wyglądałaby dziś Polska, gdyby prezydentem była Kidawa-Błońska, premierem np. Budka, a ministrem zdrowia naczelny kopertowy z Senatu. Lepiej nie myśleć!
Kidawa-Błońska słynie z wyjątkowo głupich wypowiedzi i z nieustannych wpadek. W jednym z ostatnich wywiadów chwaliła się, że jej krewni „walczyli po jednej i po drugiej stronie bitwy pod Grunwaldem”. Trudno się dziwić, że Platforma dostaje obłędu, aby tylko uniemożliwić wybory w maju, odłożyć ich termin co najmniej o kilka miesięcy i w międzyczasie wymienić kandydatkę na kogoś poważniejszego. Swoją drogą, kto mógłby to być? Budka? Nitras? Może europejski emeryt Tusk? Na katastrofie Platformy swoją siłę usiłuje budować PSL i jego „tygrysek” Kosiniak-Kamysz, tyleż śmieszny, co wzbudzający współczucie. Ale PSL też nie ma nikogo innego, więc ciągnie za sobą polityczne niezguły w rodzaju Kukiza, czy mistrzów obciachu jak „misio” Kamiński.
Jest bardzo zabawne, że pozująca na wzór demokracji opozycja gorączkowo domaga się wprowadzenia stanu wyjątkowego licząc, że w ten sposób odwlecze wybory. Wówczas może nie tylko Platforma wymieniłaby swoją kandydatkę, ale także lewica, zmęczona kolejnymi kompromitacjami Biedronia. Nikt w sztabach opozycji nie zadaje sobie pytania: a co na to Unia Europejska? Przecież w Brukseli trwa zajadła nagonka na Węgry i premiera Orbana właśnie za to, że wprowadzono tam stan wyjątkowy. Czy Polska, gdyby posłuchała opozycyjnych kabareciarzy, byłaby podobnie oskarżana o wprowadzanie dyktatury? Może nie, bo Tusk i Miller wytłumaczyliby brukselskim nieudacznikom, że w Polsce stan wyjątkowy działałby na korzyść opozycji, czyli na korzyść Brukseli i Berlina. A gdyby jeszcze opowiedzieli historyjkę Kidawy-Błońskiej o jej przodkach, krzyżakach i Grunwaldzie, z pewnością mogliby liczyć na jeszcze mocniejsze poparcie. Unia Europejska, która w czasie zarazy okazała swoją słabość, paraliż decyzji i egoizm głównych rozgrywających, równocześnie znajduje dość energii, by atakować państwa Europy Środkowej, głownie Polskę i Węgry, ale także Czechy czy Rumunię. Przykładem mogą być naciągane opinie Trybunału Sprawiedliwości, który bez żadnych podstaw traktatowych, pozwolił sobie zabierać głos w sprawie reform wymiaru sprawiedliwości w Polsce. Oczywiście na życzenie nadzwyczajnej kasty, głównego frontu antyrządowej opozycji.
Ryszard Terlecki