[2007.05.26] Przygoda ze szczupakiem
Dodane przez Administrator dnia 26/05/2007 16:35:21
To by³o kilka lat temu nad jeziorem ro¿nowskim. Nastawi³em siê na du¿e ro¿nowskie leszcze. Ale to nie leszcze sta³y siê bohaterami tamtej wyprawy. Bohaterem sta³ siê dwukilogramowy szczupak.
Je¶li chodzi o szczupaki, to wêdkarze poluj±c na nie stosuj± – i s³usznie – dwie metody – albo spinning, albo ¿ywiec. Zdarzaj± siê jednak wyj±tki od tej regu³y. Potê¿ne szczupaczyska by³y skutecznie ³owione na niedu¿e br±zowe ¿aby, a niektórzy uwa¿aj±, ¿e nie ma lepszej przynêty na metrowego szczupaka ni¿ niewielka polna mysz, przymocowana gumk± do kotwiczki. Ichtiolodzy z kolei – i to te¿ wa¿na informacja – w ¿o³±dkach badanych szczupaków znajdowali przeró¿ne przedmioty: monety, pier¶cionek, grzebieñ, pi³eczkê pingpongow±, a nawet metalowy kluczyk…
Ale wracam do pamiêtnej wyprawy. S³oñce powoli chowa³o siê za lasem porastaj±cym okoliczne wzgórza, a ja spokojnie ³owi³em na grunt, gdy w niewielkiej odleg³o¶ci gwa³townie uderzy³ szczupak. Zagra³a adrenalina. – Skurczybyk poluje. Gdybym mia³ ¿ywczyka, to bym zaraz zarzuci³ zestawik – pomy¶la³em. Ale ¿ywczyka nie mia³em. Nagle co¶ mnie natchnê³o. Wyci±gn±³em zestaw gruntowy. ¦ci±gn±³em sprê¿ynê z zanêt±. Za³o¿y³em ob³y sp³awik, pod sp³awik przypon, a na haczyk nadzia³em rosówkê. Ca³o¶æ by³a na tyle ciê¿ka, ¿e uda³o mi siê rzuciæ na odleg³o¶æ kilkunastu metrów. Akurat niedaleko miejsca, gdzie kilka minut wcze¶niej zaatakowa³ szczupak. Sp³awik chwilê dynda³ na wodzie, a po kilku minutach zacz±³em go powoli ¶ci±gaæ w swoj± stronê. By³o jakie¶ dziesiêæ metrów od brzegu, gdy poczu³em gwa³towny opór. Zaci±³em i zacz±³em szybko ¶ci±gaæ. Przede wszystkim dlatego, ¿e nie mia³em metalowego przyponu. W g³owie ko³ata³o siê: zaczepi³ siê, zaczepi³… Kilka metrów od brzegu ryba nagle odbi³a w prawo. Wygiêta szczytówka informowa³a jednak, ¿e szczupak nadal siedzi na haczyku. I nagle opór znik³ ca³kowicie, jakby rozp³yn±³ siê w ro¿nowskiej wodzie. ¦ci±gn±³em zestaw. Jak mo¿na by³o przewidzieæ ¿y³ka przyponu zosta³a przeciêta którym¶ ze szczupaczych zêbów.
Rêce ca³y czas trzês³y mi siê z emocji, gdy spróbowa³em powtórzyæ manewr z rosówk± i sp³awikiem. Tym razem szczupak ju¿ nie zaatakowa³. A gdy s³oñce ca³kiem schowa³o siê za drzewami, zarzuci³em jeszcze raz na grunt. Tego wieczoru, na pocieszenie, wyci±gn±³em ³adnego, czterdziestocentymetrowego leszcza. Na wieczornego grilla nadawa³ siê w sam raz.
Jakub Kleñ