[2019.11.08] POGŁĘBIAJĄ SIĘ RÓŻNICE I …
Dodane przez Administrator dnia 15/11/2019 18:45:38
Z roku na rok na świecie stale przybywa miliarderów. Podczas gdy najbogatsi stają się coraz bogatsi, najbiedniejsza część populacji jak donosi Oxfam rośnie. 42 największych bogaczy świata skupia tyle samo majątku co biedniejsza połowa ludzkości.
Międzynarodowa organizacja informuje, że około 82 proc. wygenerowanych pieniędzy w całym 2018 roku trafiło w ręce 1 proc. najbogatszych. Miliarderzy wzbogacili się w sumie o 762 miliardów dolarów. Nawet niewielka część tej kwoty pozwoliłaby załagodzić lub nawet całkowicie zlikwidować ubóstwo na świecie.
Majątek miliarderów rośnie średnio o 13 proc. rocznie. Rozwarstwienie społeczne potęguje się z roku na rok, a zdaniem Oxfam zjawisku temu towarzyszy między innymi naruszanie praw pracowników, unikanie płacenia podatków przez korporacje oraz ich wpływy na decyzje polityczne. Agencja Oxfam powiadomiła, że tylko 61 osób posiadało taki sam majątek co 3,6 miliarda najbiedniejszych ludzi razem wziętych.
Niestety u nas w kraju nie ma takich badań, ale mogę państwa zapewnić, że idziemy w tym samym kierunku. Rządzący mający pełne usta słów egalitaryzmu i zrównania dochodów obywateli nie chcą dopuścić takich prawd do szerszej publicznej wiadomości. Słyszymy o podwyższeniu płac minimalnych, ale nikt nie mówi o progresywnym wzroście dochodów najbogatszych Polaków zwiększających swoje majątki coraz bardziej. Próba większego oskładkowania na ZUS dochodów ponad 30-krotne wynagrodzenie prawdopodobnie skończy się fiaskiem, bo obóz władzy jest podzielony i wicepremier Gowin zaczyna blokować to rozwiązanie.
Jednak co nieco dowiadujemy się o postępujących rozwarstwieniach w kraju. Najświeższe zestawienia Głównego Urzędu Statystycznego ukazują brutalną prawdę. Rosną zarobki w największych aglomeracjach, w Warszawie średnia pensja osiągnęła już 6,5 tys. zł. Niewiele niższa jest w Gdańsku bo wynosi 6,3 tys. zł, a w naszym Krakowie podobnie jak w Poznaniu wynosi 5,7 tys. zł. W tym samym czasie, czyli II kwartale tego roku w Białymstoku, Gorzowie i Kielcach zarabiano średnio niewiele ponad 4 tys. brutto.
Mało tego okazuje się, że nawet w ramach jednego województwa małopolskiego występują spore różnice. Średniej krakowskiej dorównuje Wieliczka i powiat krakowski, ale im dalej od stolicy województwa to dochody spadają i co dziwne w siedzibach dawnych województw tarnowskim i nowosądeckim wynoszą ok. 3,9 tys. zł. Nie wiele lepiej jest w powiatach miechowskim, dąbrowskim, gorlickim i limanowskim. W efekcie te tereny coraz bardziej się wyludniają. Młodzi obywatele uciekają z miejscowości, gdzie dochody są niższe tam gdzie mogą więcej zarobić.
Mazowsze, Wielkopolska i Małopolska ściągają coraz więcej ludzi do siebie, ale zawdzięczają to swoim aglomeracjom miejskim. Tam się więcej zarabia, tam znajdują się wyższe uczelnie, do których zjeżdżają się młodzi ludzie. To są też tereny atrakcyjne dla młodych kobiet z prowincji, gdzie znajdują swoje miejsce na ziemi i zakładają rodziny. W ślad za tym rodzą się dzieci i w tych aglomeracjach jest dodatni przyrost naturalny. Cieszy to nas w Krakowie, ale niech nam nikt nie wciska kitu, że Polska rozwija się równomiernie. Ponadto mieszańcy Krakowa oczekują większych funduszy z budżetu państwa, zgodnie ze wzrostem miasta i rosnącymi potrzebami, a to nie tylko nie jest pewne, a wręcz odwrotnie.
Reasumując nie zamierzam straszyć mieszkańców bogaczami na skalę światową, bo ich nie ma w Krakowie, ale chciałbym, aby nikt mnie nie zwodził wyrównywaniem dochodów mieszkańców w sytuacji, gdy nic się robi, aby zachować równomierny rozwój społeczeństwa.
SŁAWOMIR PIETRZYK