[2019.10.25] PRZEPYCHANKI W OBOZIE WŁADZY
Dodane przez Administrator dnia 01/11/2019 10:25:36
Jesteśmy już po wyborach parlamentarnych i wydawałoby się, że wszystko wiadomo. Co prawda obóz Zjednoczonej Prawicy głosi, że wygrał wybory, bo uzyskał większość w postaci 235 mandatów w Sejmie dzięki poparciu o milion mniejszej grupy Polaków niż opozycja. No cóż taką mamy ordynację wyborczą, że dzięki francuskiemu matematykowi panu D’Hontowi wybory wygrywają ci co otrzymują mniej głosów wyborców, ale tworzą największe ugrupowanie w Sejmie.
Gorzej jest już dla „triumfatorów” z Sejmu w drugiej izbie tj. Senacie. Co prawda i tu PiS głosi, że wygrał wybory, bo ma 48 senatorów, ale nie bierze tego pod uwagę, że Senat liczy 100 senatorów i żeby w nim „rządzić” trzeba mieć 51 senatorów. Nie ma tego Koalicja Obywatelska z 43 mandatami, ale jeśli do tego dodamy 3 mandaty PSL, 2 SLD i 3 mandaty zdobyte przez niezależnych, ale od lat związanych z PO, to daje większość w Senacie 51 głosów. Co prawda PiS na różne sposoby próbuje zmienić ten rachunek próbując przekupić stanowiskami i apanażami różnych senatorów, ale nie przynosi to rezultatów. Zatem schwytano się innego sposobu zaskarżając wybory w 6 okręgach, gdzie wygrali z niedużą przewagą senatorzy spoza PiS. Jeśli i to się nie uda, to przewaga opozycji w Senacie znacznie osłabi monopol władzy PiS.
Bardziej niebezpieczne dla obozu władzy są przepychanki w tymże obozie. Okazuje się bowiem, że też nie jest on taki jednolity jakby się wydawało. Przypomnijmy bowiem, że Zjednoczoną Prawicę tworzy nie tylko Prawo i Sprawiedliwość, ale także dwie inne partie Porozumienie Jarosława Gowina i Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry. Obie partie zdobyły po 18 mandatów w parlamencie i tym samym odgrywają ważną rolę tworząc większość sejmową, bez której nie można sprawować władzy i tworzyć rządu.
Najgroźniejszy jest Zbigniew Ziobro, którego apetyt wyraźnie wzrósł i przez swojego harcownika Jakiego zaczął kwestionować premierostwo Mateusza Morawieckiego. Najprawdopodobniej tę batalię przegra, dzięki pretorianom Jarosław Kaczyńskiego, ale może otrzymać dodatkowego ministra konstytucyjnego w składzie rządu, zachować wpływy w spółkach Skarbu Państwa i przede wszystkim nadal nękać premiera, licząc na jego potknięcia.
Jarosław Gowin z Porozumienia jest bardziej ugodowy, a przede wszystkim popiera premiera Morawieckiego, co jest zgodne z obecnymi decyzjami prezesa PiS. Jak doniosły media po nocnych spotkaniach tego wicepremiera z prezesem PiS, w 100 procentach godzi się on na politykę kadrową PiS i za ten gest może liczy na trochę więcej w składzie rządu, i innych rządowych agendach, czego nie wykluczam.
Jednak Gowin zapowiedział tylko 90 procentową zgodność programową i już wskazał, że nie poprze pomysłu likwidacji limitu 30-krotności średniej płacy powyżej którego dziś nie płaci się składek ZUS. To posunięcie miało przynieść doraźny wpływ do budżetu w postaci ponad 5 mld zł rocznie. Jeśli tego pomysłu PiS nie poprze wicepremier Gowin to tych pieniędzy nie będzie w budżecie i zapowiedziane po raz pierwszy od 1989 roku zrównoważenie budżetu stanie się nierealne. To może być negatywny przełom w finansach uprawianych przez PiS. Jeśli na to nałoży się dekoniunktura gospodarcza będzie to początek końca prosperity w wykonaniu PiS, a co za tym idzie utrata poparcia społecznego.
Wreszcie „gest Kozakiewicza” w wykonaniu prezesa NIK w stosunku do PiS, który nie złożył dymisji i zapierając się na swoim stanowisku, zbiera haki na ludzi związanych z kierownictwem PiS nie wróży nic dobrego dla obozu władzy…
SŁAWOMIR PIETRZYK