[2019.10.04] PRO DOMO SUA
Dodane przez Administrator dnia 11/10/2019 20:48:14
Media pękają w szwach od propagandy wyborczej i w zależności od „maści” jednych gnoją innych wywyższają. Trudno się w tym połapać zwyczajnemu zjadaczowi chleba. Zatem tym razem nie będę pisał o wszystkim, ale pro domo sua, czyli we własnej sprawie. Chociaż zaznaczam, że ewentualne zmiany zaproponowane w sprawie przyszłości dziennikarstwa przez partię rządzącą odbiją się istotnie na życiu całego społeczeństwa.
Chodzi o zaproponowaną ustawę przez Prawo i Sprawiedliwość w swoim programie wyborczym, pod znaczącym tytułem „Wolność i pluralizm w mediach”. I to jest dopiero przekręt. Czytając wywody tam zawarte można dojść do zupełnie odwrotnego wniosku i tytuł powinien brzmieć „Jak złapać za mordę dziennikarzy”.
Proponowana ustawa regulująca status zawodu dziennikarskiego zakłada utworzenie „samorządu” dziennikarskiego, który dbałby o standardy etyczne i zawodowe, a także dokonywał samoregulacji za proces kształtowania adeptów dziennikarstwa. Co prawda w programie PiS dalej pisze uspokajająco, że ustawa w żadnym stopniu nie będzie ograniczać zasady otwartości zawodu dziennikarza, ale to słowa, a praktyka życia wykazuje zupełnie co innego.
Zacznijmy od dostępu do zawodu dziennikarza. To absolwenci medycyny, czy prawa, tworzą swoje korporacje zawodowe. Tu są wyraźne kryteria ukończenia określonych studiów i odbycia określonych specjalizacji, czy aplikacji. W przypadku dziennikarzy, czy każdy musi być absolwentem studiów dziennikarskich? W żadnym wypadku nie, bo znam absolwentów innych studiów, nawet politechnicznych, którzy są znakomitymi dziennikarzami i specjalistami od słowa. Ponadto nie wszyscy dziennikarze i ludzie, którzy osiągnęli olbrzymie sukcesy w pisarstwie ukończyli studia. Przykładem jest Mark Twain, George Orwell i nasz rodzimy Stefan Żeromski, który nie miał nawet matury. Nie ma uniwersalnych kryteriów, które określałby zawód dziennikarza. Próbowano to czynić w innych krajach np. na zasadzie osiągania dochodów z pisania, zatrudnienia na etacie w redakcji, częstotliwości pisania etc. Wszystko jest nie doskonałe, bo zawód dziennikarza jest dzisiaj otwarty i wiele osób uprawia go na zasadzie wolnych strzelców, nie zatrudnionych w profesjonalnych redakcjach.
Najgroźniejsze w tym wszystkim jest to, że jest to próba regulacji zawodu, który ma istotny wpływ na społeczeństwo. PiS chce wszystko kontrolować. Marzy mu się stworzenie „samorządu”, który byłby dobierany przez funkcjonariuszy władzy, a przynajmniej przez niego kontrolowany. Już Goebbels utworzył w Niemczech Izbę Kultury Rzeszy składającą się z 7 izb branżowych: filmu, muzyki, piśmiennictwa, prasy, radiofonii, sztuk pięknych i teatrów. Przynależność do Izby zapewniała pracę i wsparcie, ale w zamian licencjonowała tylko tych, którzy odpowiadali władzy. Czy na takich wzorcach mamy się opierać?
Jednego tylko rządzący nie przewidzieli, że z Polakami tak łatwo nie będzie. Istniejące samorządy lekarskie, adwokackie i inne przerodziły się w samodzielne potężne korporacje, które bronią swoich i nie chcą być kontrolowane przez żadną władzę. PiS nawet nie zdaje sobie sprawy, że pomysłodawcy samorządów dziennikarskich są końmi trojańskimi, które doprowadzą do upadku tę władzę, szybciej niż ta sama się w tym zorientuje.
SŁAWOMIR PIETRZYK