[2019.05.24] Bardzo ważna niedziela
Dodane przez Administrator dnia 23/05/2019 19:47:31
Już w najbliższą niedzielę odbędą się wybory do Europarlamentu, a tym samym coś w rodzaju pierwszej tury jesiennych wyborów parlamentarnych. Kto wygra niedzielną rywalizację, ten zyska symboliczną przewagę w przyszłej wyborczej kampanii. Wprawdzie po miesiącu ten efekt zacznie zanikać, ale zdobyty w ten sposób nawet jeden punkt procentowy, może przełożyć się na rezultat w październiku. Platforma zgromadziła wokół siebie całą totalną opozycję i wybory do Europarlamentu będą czymś w rodzaju plebiscytu: za czy przeciw rządom Prawa i Sprawiedliwości. Biedroń czy Kukiz w tej walce praktycznie się nie liczą, a zdobyte przez nich dwa czy trzy mandaty będą wyłącznie straconymi głosami wyborców. Przy niskiej frekwencji, a taka była dotąd w wyborach do Europarlamentu, do wyborów pójdą głównie tzw. twarde elektoraty, czyli zdeklarowani zwolennicy obu największych partii, resztę pozbawiając szans na choćby skromny sukces.
W Małopolsce (razem ze Świętokrzyskim) sondaże prognozują cztery mandaty dla Prawa i Sprawiedliwości oraz dwa dla koalicji wokół Platformy. Taki wynik pojawia się jednak przy założeniu, że będzie to jeden z nielicznych okręgów, gdzie mandaty wezmą też Kukiz i Biedroń. Czy warto na nich głosować? Czy Biedroń ma w programie cokolwiek innego poza bezpardonową walką z Kościołem? Ostatnio coraz ostrzej ściga się z nim Platforma (czyli Koalicja Europejska), obiecując nieoficjalnie wprowadzenie „małżeństw” homoseksualnych i możliwość adoptowania przez nich dzieci. Aby to było możliwe, Platforma musiałaby wygrać jesienne wybory, a na to raczej się nie zanosi. Również Kukiz nie ma do zaoferowania niczego, co mogłoby przekonać wyborców. Wcześniej Kukiz mógł liczyć na efekt nowości, dziś jednak jest to ugrupowanie politycznego bocznego toru, całkowicie już opatrzone i nużące swoim brakiem programu. Warto pamiętać, że w Sejmie straciło rekordową liczbę rozczarowanych posłów.
Opozycja miota się od pomysłu do pomysłu, co jeden jednak to gorszy. Brutalny atak na Kościół, podrygi „Wyborczej” usiłującej przekonać, że wykryła jakąś aferę, popisy Tuska, który łamiąc unijne prawo angażował się w propagandę na rzecz opozycji – to wszystko nie przyniosło spodziewanych efektów. Przeciwnie, porównanie katolików do świń taplających się w błocie, z czym wystąpił jakiś kabareciarz na wiecu Tuska, raczej zniechęciło nawet potencjalnych wyborców Platformy. Przy okazji liderzy PSL wyszli na idiotów, w praktyce popierając obyczajową rewolucję i antykościelną agresję. Teraz zapowiadają, że opuszczą koalicję przed jesiennymi wyborami, można jednak wątpić czy po takiej kompromitacji zdobędą jeszcze pięć procent głosów, niezbędnych, żeby chociaż małą grupką znaleźć się w Sejmie.
Ostatnie dni przed wyborami wskazują jasno, że tylko Prawo i Sprawiedliwość będzie w Europarlamencie bronić interesu Polski i jej obywateli, że nie należy głosować na ludzi, którzy w poprzedniej kadencji szkodzili Polsce i niczym nie zasłużyli na ponowny wybór, że szkoda marnować głosy na polityczne kanapy, czyli małe komitety w rodzaju Konfederacji albo Lewicy Razem, że Biedroń i tak pewnie skończy w Platformie, więc lepiej zmarginalizować go już teraz. W niedzielę spotkamy się w lokalach wyborczych, a wieczorem przekonamy, kogo popierają Polacy. Miejmy nadzieję, że będzie to mądry wybór, korzystny dla przyszłości Polski.
Ryszard Terlecki