[2019.05.10] Szkapa zamiast białego konia
Dodane przez Administrator dnia 09/05/2019 22:24:41
Od dłuższego już czasu w Platformie oraz wśród jej przystawek, czyli w PSL, Nowoczesnej, KOD itp., z wielką nadzieją czekano na przyjazd Tuska, który miał nadać nowego rozmachu kampanii wyborczej, zarówno do Parlamentu Europejskiego, jak i do polskiego Sejmu i Senatu. Wprawdzie te drugie wybory odbędą się dopiero jesienią, ale nieustającym zmartwieniem obozu Schetyny, Lubnauer i Kosiniaka-Kamysza są marne sondaże, niezmiennie od przeszło trzech lat nie dające szans na dobry wynik. Tak więc czekano na Tuska, który „na białym koniu” przywiezie nowe pomysły na odzyskanie władzy i powrót do „złotych czasów” Komorowskiego, Kopaczowej, Sikorskiego i Schetyny. Tymczasem, ku rozczarowaniu zagorzałych zwolenników „liberalnej demokracji” w wydaniu Koalicji Europejskiej, Tusk przyjechał nie na białym koniu, ale na starej szkapie antykościelnej propagandy z czasów Bieruta i Gomułki. Jego wykład na Uniwersytecie Warszawskim (swoją drogą jak nisko upadły dziś niektóre uniwersytety), urządzony w dniu narodowego święta 3 Maja i dokładnie w czasie uroczystej defilady, nie tylko nie przyniósł nic nowego, ale okazał się ogranym i banalnym zestawem haseł, powtarzanych przez „totalną opozycję” od lat i do znudzenia. Tusk nie tylko nie zaproponował nic nowego, ale przeciwnie pokazał, że on i jego zwolennicy mają w nosie prawo, skoro przepisy Komisji Europejskiej, której jest – pożal się Boże – przewodniczącym, zabraniają mu udziału w wiecach i kampaniach wyborczych.
Tymczasem hitem wiecu nie okazało się przemówienie Tuska, ale poprzedzające go i wprowadzające wystąpienie jakiegoś zadowolonego z siebie redaktora nikomu nie znanego periodyku, który w bardzo brutalny, wręcz ordynarny sposób, zaatakował polski Kościół. Porównał przy tym Polaków, nie podzielających jego poglądów, do świń tarzających się w błocie. Sala wyła z radości, a po tym wystąpieniu Tusk z aprobatą poklepał prelegenta po ramieniu. Warto zauważyć, że oklaskiwany pogromca religii siedział w pierwszym rządzie z Tuskiem i zadowolonym z siebie Kosiniakiem-Kamyszem, który następnego dnia – posłuchawszy komentarzy – zapewniał, że występ nie przypadł mu do gustu. Szkoda, że nie okazał tego, podczas antykościelnej fety na Uniwersytecie.
Wiec w sali uniwersytetu Koalicja Europejska, czyli Platforma, jej przybudówki i kilku emerytowanych komunistów, uważa zapewne za wydarzenie przełomowe w swojej kampanii. Prezentowane tam występy pozwolą odebrać trochę głosów Biedroniowi, który na propagandzie związków homoseksualnych i atakach na Kościół usiłuje zbudować swoją pozycję wyborczą. Ale czy wszyscy działacze Platformy uważają niszczenie Kościoła za swoje główne zadanie? A co myślą dotychczasowi wyborcy PSL, którzy naiwnie dali się wyprowadzić w pole grupce pozbawionych skrupułów polityków „za wszelką cenę”? Czy rzeczywiście porównywanie katolików do świń przysporzy temu towarzystwu zwolenników? Tusk przyjechał i wyjechał, ale wstyd i oburzenie zostaną. Zamiast programu Platforma proponowała walkę z Prawem i Sprawiedliwością, aby było „tak jak było”. Teraz Koalicja Obywatelska zamiast programu proponuje walkę z Kościołem i religią. Czy to się opłaci? Przekonamy się 26 maja, podczas wyborów do Europarlamentu, a później jesienią, w wyborach do Sejmu i Senatu. Miejmy nadzieję, że Polacy nie dadzą się wciągnąć do wojny z Kościołem, którego z powodzeniem bronili nawet w najtrudniejszych czasach.
Ryszard Terlecki