[2019.04.05] A może na okonie? (2)
Dodane przez Administrator dnia 05/04/2019 19:21:51
Okoń to prawdziwy żarłok i drapieżnik. Narybek okonia początkowo odżywia się planktonem, później organizmami bezkręgowymi, ale w momencie gdy najbardziej żarłoczne osobniki w stadzie młodych okoni osiągną odpowiednie rozmiary (dziesięć, piętnaście centymetrów), natychmiast zaczynają odżywiać się mniejszymi od siebie rybami. Nie gardzą nawet przedstawicielami własnego gatunku. A jeżeli w danym zbiorniku czy cieku występują cierniki, to wtedy one stanowią główną zdobycz młodych okoni. Niektóre okonie, które osiągnęły dziesięć do dwunastu centymetrów długości, można już nazwać prawdziwymi rybami drapieżnymi.
Okonie wydają się być rybami bardzo zainteresowanymi wszystkim, co dzieje się wokół nich. Do legendy przeszły opowiadane przez wędkarzy historie, jak za zaciętym na wędkę okoniem, niemal do samego końca, ciągnęła wataha jego pobratymców, obserwując jak ich kolega równo posuwa w stronę w brzegu. Może dziwią się tylko, co go tak ciągnie w tamtym kierunku.
Okonie żerują w różnych porach dnia. W nocy zapadają w sen. Najlepszą porą na okonie jest wczesny świt. Po zachodzie słońca raczej nie mamy co liczyć na złowienie dużej sztuki. Wydaje się, że okonie nie specjalnie reagują na pogodę, ale najlepsze wyniki osiąga się polując na te ryby w dni ciepłe i pogodne. Duże okonie polują zwykle przy dnie, ale potrafią pojawić się także tuż pod powierzchnią wody.
A jaka metoda połowu i jakie przynęty sprawdzają się najlepiej? Na te pytania trudno jednoznacznie odpowiedzieć, bo okoń bywa rybą dość nieprzewidywalną. W połowie tej ryby sprawdzają się zarówno zestawy ze spławikiem jak i gruntówki z niewielkimi żywczykami. Okonia na pewno zainteresuje także żwawy, czyniący wygibasy we wszystkich kierunkach pęczek czerwonych robaków. A łowiąc na spinning warto poeksperymentować z twisterami.
No i jeszcze jedno. Kilka średniej wielkości okoni, to znakomity materiał na smaczną, wakacyjno-biwakową kolację. Jeśli chodzi o smak, to okonie wygrywają wśród słodkowodnych ryb z polskich wód. Tradycyjnie smażony na patelni albo przypieczony na grillu okoń to po prostu delicja. Oczywiście wygrywa ten świeżo złowiony. Zaletą okonia jest jeszcze to, że po usmażeniu czy przypieczeniu, w trakcie konsumpcji do odrzucenie jest tylko jego kręgosłup i końcówki płetw. Więcej ości i niejadalnych części w okoniowej tuszce po prostu nie ma.
No, co prawda niektórzy powiedzą, że jest jeszcze jedna ryba, która dorównuje smakiem okoniowi – sandacz. Ale sandacz nie występuje tak powszechnie jak okoń, więc i na wędce gości trochę rzadziej.

Jakub Kleń