[2019.03.22] WRESZCIE REFORMA SĄDOWNICTWA?
Dodane przez Administrator dnia 22/03/2019 20:04:22
Wreszcie minister sprawiedliwości zapowiedział reformę sądownictwa. To co działo się do chwili obecnej było wyłącznie próbą przechwycenia stanowisk decyzyjnych w różnych strukturach sądowych przez ludzi związanych z partią sprawującą władzę w Polsce. Zaczęło się od Trybunału Konstytucyjnego, gdzie wybrano sędziów na stanowiska już obsadzone, zatem nic dziwnego, że nazwano ich dublerami. Potem obsadzano „swojakami” Krajową Radę Sądowniczą, a próby opanowania Sądu Najwyższego były połowiczne, bo po łapach rządzącym dała Komisja Wenecka i Trybunał Europejski. Stworzono prawo, które dało ogromne kompetencje ministrowi sprawiedliwości, który swoimi ludźmi obsadza stanowiska prezesów w sądach, tak jak w Krakowie przez koleżankę z lat szkolnych. Nie ma to nic wspólnego z reformą sądownictwa, tylko jest próbą uzależnienia sędziów od rządzących, czyli podporządkowaniem władzy sądowniczej - władzy wykonawczej. Jest to naruszeniem podstawowej zasady demokratycznej trójpodziału władz stworzoną przez hrabiego Montesqiusza.
Po tym częściowo udanym zamachu na niezależność sądownictwa i braku jakichkolwiek reform, czego dowodem był brak zmian w orzecznictwie i rosnące terminy w rozstrzyganiu spraw - wreszcie pod koniec kadencji sprawowania władzy minister sprawiedliwości zgłosił propozycję reform, które mogą usprawnić funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości. Ma się pojawić stanowisko sędziów pokoju, którzy mają przejąć miliony spraw, wynikających z popełniania wykroczeń. Chodzi o drobne kradzieże, nieprzyjęcia mandatów, źle wykonane remonty, spory konsumenckie i sąsiedzkie oraz inne. Taki sędzia miałby być wybierany w wyborach powszechnych w powiecie i nie koniecznie musiałby być prawnikiem, a podstawowym kryterium miałoby być doświadczenie życiowe. To oni mieliby odciążyć sądy powszechne, które uległyby też reformie. Zlikwidowano by sądy apelacyjne, gdzie rozpatruje się tylko odwołania od sądów okręgowych i jest ich ok. 118 tys. rocznie, gdy do sądów rejonowych trafia ich ponad sto razy więcej, czyli 14 mln. Te podstawowe sądy rejonowe zostałyby podniesione do rangi sądów okręgowych i byłyby sądami odwoławczymi dla orzeczeń sędziów pokoju oraz pierwszą instancją dla właściwie wszystkich spraw. Dzisiejsze sądy okręgowe zostałyby odwoławczymi sądami regionalnymi od orzeczeń sądów okręgowych. Byłby to zatem dwustopniowy system sądownictwa powszechnego, przy zachowaniu dwuinstancyjności w rozpatrywaniu spraw. To nie koniec reformy. Sędziowie po uzyskaniu nominacji na sędziego powszechnego stali by się sędziami uniwersalnymi, którzy mogliby orzekać w każdym sądzie i otrzymywali by jednakowe pobory, do których doliczano by zróżnicowane i zależne od stażu dodatki.
Ministerstwo Sprawiedliwości chciałoby także zwiększyć udział czynnika społecznego. Ławnicy by nadal pozostali, ale pojawiłyby się Rady Doradcze przy sądach regionalnych, które miałyby wiele do powiedzenia w obsadzaniu stanowisk i funkcjonowaniu sądów wraz z inicjowaniem postępowań dyscyplinarnych wobec sędziów i referendarzy sądowych. W skład tych rad wybieranych przez lokalne samorządy mieliby wejść reprezentanci lokalnego społeczeństwa no i przedstawiciele zawodów prawniczych.
Czas pokaże, czy rzucona przez rządzących propozycja reform wymiaru sprawiedliwości jest tylko koniunkturalną propozycją przedwyborczą, czy okaże się prawdziwą reformą skonsultowaną, z dokonaną rzetelnie oceną jej skutków.
SŁAWOMIR PIETRZYK