[2019.03.01] Przed nami nowy sezon
Dodane przez Administrator dnia 03/03/2019 13:18:21
Od piątku mamy już marzec. Czas przedwiośnia i wiosny. Czas, kiedy przyroda po zimowym śnie znów budzi się do życia. I tak jak jesień, chociaż bywa słoneczna, złota i piękna, napełnia mnie melancholią, bo przecież zwiastuje zimę, tak marzec budzi we mnie radość – bo przed nami pełnia wiosny, lato, słoneczne miesiące jesieni, a kolejna zima dopiero pod koniec roku.
Lubię początkiem marca zejść nad podgórskie strumyki i rzeczki. Lubię przyglądać się wyrastającym z ziemi białym przebiśniegom, pęczniejącym pędom wierzby, a później pojawiającym się nieśmiało pierwszym kaczeńcom. Lubię słuchać radosnego świergotu ptactwa, które doskonale wyczuwa zbliżające się ciepłe tygodnie. Po prostu – lubię przedwiośnie i wiosnę.
Gdy spłyną już lody i stopnieje śnieg, gdy woda zaczyna wyraźnie się ocieplać, rybom zaczyna powracać apetyt. Żerować zaczyna wiele gatunków, wśród nich płocie, okonie, krąpie, jazie, leszcze, klenie i jelce. W krainie brzany coraz aktywniej żerują świnki, certy i oczywiście brzany. Problem tylko w tym, że te trzy ostatnie gatunki mają okres ochronny od 1 stycznia – brzana i certa do 30 czerwca (dotyczy certy występującej w Wiśle powyżej zapory we Włocławku i w pozostałych rzekach, bo poniżej zapory we Włocławku aż do ujścia Wisły okres ochronny dla certy trwa od 1 września do 30 listopada), a świnka do 15 maja. W Małopolsce na te ryby będzie więc można zapolować dopiero w wakacje.
Wczesną wiosną warto wybrać się z lekkim zestawem spinningowym na klenie. Z kleniowych łowisk osobiście preferuję Dunajec w okolicach mostu na drodze krajowej z Krakowa do Tarnowa. Dojście do wody jest tam dość komfortowe. Dunajec jest dość szeroko rozlany. Sporo w jego korycie kamiennych łach, które ułatwiają przemieszczanie się. Woda, poza dołkami, nie jest głęboka i można swobodnie wędrować w górę rzeki – od łachy do łachy. Oczywiście jeśli woda nie jest wezbrana po opadach albo po wiosennych roztopach – wtedy Dunajec staje się wyjątkowy niebezpieczny.
Na klenia sprawdzały mi się niewielkie obrotówki nr 0 lub 1 i bardzo cienka żyłka. Blaszkę rzucałem zawsze z ukrycia, a samą przynętę prowadziłem powoli. Klenie o tej porze roku nie są zbyt żwawe i jego ataki nie są szybkie. Blaszkę podawałem zazwyczaj kilka metrów powyżej domniemanego lub zaobserwowanego stanowiska klenia i nawijałem żyłkę z przerwami. Starałem się wykonywać płaskie rzuty, takie, aby w zetknięciu z wodą blaszka nie powodowała zbyt głośnego plusku.
Klenie można też oczywiście łowić z powodzeniem na lekką żywcówkę, na gruntówkę i na przepływankę – taki przepływankowy zestaw prowadzimy jak najdalej pd stanowiska wędkarza. Klenie nie są zbyt wybredne jeśli chodzi o przynętę. Skuszą się i na niewielką uklejkę, na czerwonego robaka, na pęczek ochotek, a nawet na kawałek bułki czy mały filecik świeżej rybki.
Jakub Kleń