[2019.02.15] UPADEK MITU
Dodane przez Administrator dnia 15/02/2019 07:44:11

---

W minionym tygodniu mimo zimowej aury, było gorąco w polityce. Afera goniła aferę. Najpierw specjalne służby aresztowały Bartłomieja M. byłego rzecznika Ministerstwa Obrony Narodowej i bliskiego współpracownika ówczesnego ministra tego resortu Antoniego Macierewicza. Aresztowania objęły jeszcze byłego posła PiS i kilku współpracowników Bartłomieja M. Zatrzymani mają postawione zarzuty za wyprowadzanie milionowych kwot pieniędzy z państwowego giganta jakim jest spółka Polska Grupa Zbrojeniowa. Firma ta poniosła spore szkody, bo płaciła za pozorowane usługi, umowy szkoleniowe i organizację targów. O dziwnych przekrętach „cudownego dziecka” PiS, w pewnym okresie, było wiadomo już dawno, ale jego mentor skutecznie go chronił. Obecnie były minister MON już mu nie pomógł, a nawet osobiste poręczenie redemptorysty z Torunia ojca Rydzyka okazało się bezskuteczne i Bartłomiej M. znalazł się za kratkami. Nie jest przypadkiem ujawnienie tej afery akurat teraz w przededniu układania list wyborczych do Europarlamentu przez partie polityczne. Jest to wyraźne osłabienie pozycji Antoniego Macierewicza i być może próba definitywnego wyeliminowanie go z czynnej polityki.
Jeszcze jedna afera się dobrze nie rozwinęła, a tu Gazeta Wyborcza ujawniła „taśmy Kaczyńskiego”. Są to nagrania rozmów prezesa Jarosława Kaczyńskiego z austriackim biznesmenem, który miał budować dwa duże wieżowce w Warszawie na działkach przy ul. Srebrnej, które są własnością fundacji, powiązanej z PiS. W tym przypadku nie ma żadnych aresztowań i nie będzie, bo nagrania nie ujawniają nielegalnych działań prezesa Kaczyńskiego. Podkreślają to obrońcy pana prezesa, nazywając aferę kapiszonem, który nieco wystrzelił, ale bez żadnych negatywnych skutków. Zapominają jednak, że kapiszon w swojej klasycznej postaci to tylko początek i wyzwolenie dalszego wybuchu.
Daleki jestem od stawiania prawnych zarzutów liderowi partii rządzącej. Jednak jest to zniszczenie pewnego wizerunku tego polityka, człowieka skromnego i nie uganiającego się za dobrami materialnymi. Okazuje się, że nie wiele się on różni od innych polityków. Z rozmów, które on prowadził z austriackim biznesmenem dowiadujemy się, że pan prezes wyraźnie pilnuje interesów swojej partii. Chciałby wybudować wieżowce, które zapewniłby dochód kilkudziesięciu milionów złotych dla właścicieli, a dziwnym trafem są to osoby fizyczne związane z jego partią. Czyżby była to próba finansowania swojej partii z tego „źródełka” przy propagandowym ogłoszeniu o rezygnacji z finansowania partii z budżetu państwa. Nie podoba mi się również, że inwestycja miała być sfinansowana z kredytu uzyskanego w państwowym banku, opanowanym personalnie przez inne cudowne dziecko PiS. Z nagranych rozmów już można się dowiedzieć jak prezesi banków państwowych są do dyspozycji nie tylko czołowych polityków partii rządzącej, ale także swojego filara w postaci wspomnianego ojca Rydzyka. Z podsłuchanej rozmowy możemy się dowiedzieć, jak pan prezes z podziwem zainteresował się działaniami tego biznesmena, bo bardziej można zakwalifikować go do tej grupy niż roli, którą formalnie pełni. To zainteresowanie nic dobrego nam nie wróży, bo świadczy o tym, że pan prezes w coraz większym stopniu zamierza doić kasę państwową dla potrzeb swojej konfraterni politycznej.
Z dużym smutkiem stwierdzam, że jesteśmy świadkami upadku mitu o skromnym i uczciwym polityku. Biorąc pod uwagę moje powyższe rozważania z dezaprobatą stwierdzam, że człon Sprawiedliwość w nazwie partii rządzącej przestał mieć coś wspólnego z rzeczywistością.
SŁAWOMIR PIETRZYK