[2018.12.07] Koalicji nie będzie
Dodane przez Administrator dnia 07/12/2018 21:16:29
Opozycja totalna, czyli Platforma i Nowoczesna, zapowiadają wielką koalicję w przyszłorocznych wyborach. Zwolennicy rozkradania narodowego majątku pokładają w tej koalicji nadzieję na powrót do władzy. Czy rzeczywiście mają na to szansę? Dziś najwięksi optymiści przewidują wspólne listy Platformy, Nowoczesnej, PSL, SLD i małych partyjek antynarodowej lewicy. Według nich jest to jedyna możliwość pokonania Prawa i Sprawiedliwości. Z kilku powodów jest to niemożliwe. Po pierwsze Nowoczesnej już praktycznie nie ma, Lubnauer skutecznie doprowadziła do jej likwidacji. Tymczasem Petru, który Nowoczesną zakładał, usiłuje odbudować coś na jej gruzach i zakłada partię Teraz. Bez względu na to, czy się to się uda i czy zabierze Platformie trochę działaczy dawnej Nowoczesnej, to z Platformą w koalicji do wyborów nie pójdzie, bo skończy jak Lubnauer. Będzie chciał doprowadzić do wystawienia własnej listy i trochę głosów ewentualnej koalicji zabierze.
Po drugie własne ugrupowanie usiłuje też założyć Biedroń, pozyskując niezadowolonych działaczy SLD i członków Platformy. Z pewnością budując własną partię, nie zgodzi się być przystawką Platformy i będzie walczyć o samodzielne przekroczenie pięciu procent progu wyborczego. Czy zabierze wyborców Prawu i Sprawiedliwości? Na pewno nie, raczej odbierze trochę głosów koalicji, budowanej wokół Platformy. W rezultacie Koalicja Obywatelska, o której marzy Platforma, będzie konkurowała z partiami Petru i Biedronia.
Czy przegrane w wyborach samorządowych PSL pójdzie do wyborów z lewicowymi liberałami? O ile partia Kosiniaka-Kamysza nie rozpadnie się do tego czasu – a wielu jej samorządowców zawiązało już lokalne sojusze z PiS – to ratując resztki partyjnych struktur też będzie musiała walczyć samodzielnie. A czy SLD ma interes w tym, aby znów nie dostać się do parlamentu za cenę wzmocnienia Platformy? W sondażach postkomuniści przekraczają dziś próg wyborczy, a to tym bardziej zachęci ich do wystawienia odrębnej listy. Mniejsze partie lewicy, w tym Razem, nie wierzą w odrodzenie SLD i pójdą oddzielnie. Platforma nie może więc liczyć na ich głosy.
Oczywiście Schetyna, Lubnauer, Czarzasty czy Biedroń będą się spotykać, obiecywać współpracę, marzyć o zwycięstwie. Gdy jednak przyjdzie do układania list wyborczych, będą zakładnikami ambicji swoich działaczy. Podobnie bez sukcesu odbywać się będą spotkania politycznych emerytów: Kwaśniewskiego, Millera, Komorowskiego, może także Wałęsy. Czy przekonają kogokolwiek i czy ich poparcie przełoży się na wyborczy wynik? Nawet Tusk, który kończy wątpliwą karierę w Unii Europejskiej, nie zdecyduje się na powrót i popieranie podzielonego obozu opozycji. Jeżeli do tego doliczyć rozpad sezonowej grupki Kukiza, to opozycja jest rzeczywiście w marnej sytuacji.
Opozycja kłamie na temat rzekomych afer – podejrzany o proponowanie łapówki już siedzi w areszcie, a uczestnicy afer z udziałem Platformy przez lata pozostawali bezkarni. Opozycja też kłamie, gdy mówi, że PiS chce wyprowadzić Polskę z Unii Europejskiej. Kłamstwa nie pomogą Platformie wrócić do władzy, a marzenia o wielkiej koalicji w obronie aferzystów i łapówkarzy muszą rozwiać się wraz z wynikiem przyszłorocznych wyborów.
Ryszard Terlecki