[2018.11.30] Żegnając wędkarski sezon (3)
Dodane przez Administrator dnia 30/11/2018 19:27:36
Kwadrans przed jedenastą drgnęła bombka na jednym z moich kijów. - Coś się dzieje – rzuciłem w stronę kolegów. Sygnalizator powoli zaczął piąć się w górę i po chwili zatrzymał się. Patrzyłem, co będzie dalej. Na pewno nie był to jeszcze moment na zacinanie. To mogła być tylko jakaś mała ryba, która pociągnęła za koniec czerwonego robaka. I stąd ruch sygnalizatora. - Coś poniuchało przynętę – stwierdził Andrzej także obserwujący mój kij. - Poczekajmy, co będzie dalej – dodał. Ale bombka już ponownie nie drgnęła. Usłyszeliśmy za to głośny szept Leszka: - Tnę! Szczytówka jego kija lekko ugięła się i Leszek zaczął zwijać żyłkę. - Masz coś? - spytał Andrzej. - Coś jest, ale niezbyt duże – odparł Leszek. Po chwili przy brzegu zobaczyliśmy zdobycz Leszka. Zdobycz nie była wielka, ale za to była śliczna. Była to dziewiętnastocentymetrowej długości wzdręga. Na szczęście ładnie zaczepiona za wargę. Po zrobieniu pamiątkowej fotki powędrowała z powrotem do wody.
W południe rozpaliliśmy małe ognisko, na którym upiekliśmy kiełbaski. Tymczasem sygnalizacyjne bombki, jak martwe, nieruchomo wisiały na żyłkach. Ryby najwyraźniej przestały się interesować naszymi przynętami. A po piętnastej powoli zaczęło się ściemniać. Zamierzaliśmy posiedzieć do szóstej, siódmej wieczór, ale przegonił nas przykry zapach, który nagle dotarł do nas od strony pobliskiej oczyszczalni ścieków.
Jakub Kleń