[2018.08.17] KOŚCIÓŁ STROFUJE PIS
Dodane przez Administrator dnia 20/08/2018 20:02:39
Wybory do Parlamentu Europejskiego zaplanowano na 23-26 maja 2019 roku. Polacy wybiorą w nich 52 z 705 zasiadających tam przedstawicieli wszystkich państw członkowskich UE. Te proporcje mogą ulec nieco zmianie po wejściu w życie Brexitu, czyli wystąpieniu z UE Wielkiej Brytanii. Na pewno jednak zachowane zostaną zasady obowiązujące w tych wyborach, jakimi jest powszechność, bezpośredniość oraz proporcjonalność, oparta na 5 procentowym progu wyborczym. Co prawda rządząca w Polsce PiS próbuje zmienić ten próg, chcąc go podnieść, ale chyba się to jej nie uda. Gdy piszę te słowa ustawa przeszła już przez Sejm i Senat i czekała na podpis Prezydenta. Jednak po protestach partii opozycyjnych, a nawet Krajowego Episkopatu Polskiego, wszystko na to wskazywało, że Prezydent RP zawetuje tę ustawę.
Jak było w Polsce do tej pory? W podziale mandatów uczestniczyły listy okręgowe komitetów, które w skali kraju uzyskały minimum 5 proc. ważnych głosów. Następnie, podobnie jak w wyborach do Sejmu, mandaty przydzielane były według metody D’Hondta. Po ustaleniu liczby mandatów przypadających poszczególnym komitetom rozdzielano je między poszczególne listy kandydatów. Mandaty otrzymywali ci, którzy na liście mieli największą liczbę głosów.
PiS w nowej ustawie zaproponował rozwiązanie, które zapewniało sztywną liczbę mandatów w okręgu, bez względu na liczbę uzyskanych głosów. To w efekcie doprowadziłoby do podniesienia progu wyborczego średnio do 16 procent, a w niektórych okręgach nawet do 20 proc.
Projekt faworyzował bowiem najsilniejsze partie. Gdyby wybory do europarlamentu odbyły się w 2014 roku na zasadach proponowanych w projekcie posłów PiS, 63 proc. głosów zdobytych przez dwie największe partie przełożyłoby się na 92,4 proc. mandatów. 9,44 proc. głosów oddanych na kolejną partię skutkowałoby 3 mandatami, natomiast pozostałe 14 proc. poprawnie oddanych głosów obywateli przełożyłoby się na 1 mandat. Platforma Obywatelska oraz Prawo i Sprawiedliwość, rozdzielając mandaty w oparciu o ten próg wyborczy wprowadziłyby do europarlamentu po 24 deputowanych (obecnie mają po 19), SLD-UP oraz PSL po dwóch (obecnie SLD ma pięciu, a ludowcy czterech). Żadnego parlamentarzysty nie miałby w Brukseli Kongres Nowej Prawicy, któremu w 2014 roku przypadły cztery mandaty.
Rzadko, ale kościół zabiera głos w ważnych sprawach politycznych. Zdaniem Krajowego Episkopatu Polski „prawo wyborcze ma charakter nie tylko techniczny, ale również etyczny; musi być sprawiedliwe i gwarantować możliwość dobrego wyboru reprezentacji opinii publicznej. W żadnym przypadku nie może utrudniać korzystania z czynnego i biernego prawa wyborczego” – podkreślił rzecznik KEP ks. Paweł Rytel-Andrianik. W komunikacie KEP zaznaczono, że „prawo wyborcze powinno służyć społeczeństwu, działaniom na rzecz dobra wspólnego, a nie tylko największym partiom politycznym”. „Partie winny mieć charakter służebny”, co przypomniał w „Komunikacie do partii politycznych” przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, abp Stanisław Gądecki. W szczególności „dominujące partie nie mogą traktować swojej pozycji jako przywileju chronionego przed obywatelami” – czytamy w oświadczeniu. Rzecznik KEP podkreślił, że „Kościół katolicki w Polsce zawsze starał się bronić prawa Polaków do wolnych wyborów i uczciwego wyłaniania przedstawicielstwa narodowego”. Nic dodać, nic ująć.
SŁAWOMIR PIETRZYK