[2018.05.30] Kraków przed wyborami
Dodane przez Administrator dnia 30/05/2018 21:58:49
Czy Jacek Majchrowski po raz piąty zostanie prezydentem Krakowa? Czy klientela magistratu jest wciąż wystarczająco liczna, żeby przeważyć wynik wyborów? Czy mieszkańcy miasta po raz kolejny poddadzą się wpływom deweloperów i rozmaitych cwaniaków, którzy dorabiają się na miejskim majątku, pewni bezkarności i opieki wymiaru „sprawiedliwości”? Z pewnością Majchrowski dysponuje armią oddanych mu urzędników i osób zależnych od miejskich firm. Z pewnością wszyscy mieszkańcy Krakowa znają jego nazwisko, a często od tego zależy decyzja przy karcie do głosowania. Potrzebę zmiany w Krakowie wyczuwa się jednak powszechnie i to pozwala mieć nadzieję, że tym razem w magistracie dojdzie do oczekiwanego trzęsienia ziemi.
Jest oczywiste, że jedyną osobą, która może pokonać Majchrowskiego jest Małgorzata Wassermann, adwokat i poseł Prawa i Sprawiedliwości, córka posła i ministra Zbigniewa Wassermanna, ofiary smoleńskiej tragedii. Z otoczenia Majchrowskiego dochodzą wiadomości o panice w szeregach jego zwolenników. Trudno się dziwić: jeżeli Kraków pilnie potrzebuje zmiany, to jedynie Wassermann może przewietrzyć magistrackie gabinety.
Innych kandydatów do przeprowadzenia zmian praktycznie nie ma. Platforma boi się skompromitować słabym wynikiem i nie może zdecydować na strat w wyborach. W Krakowie sojusz z Nowoczesną jest niemożliwy, bo partia Lubnauer zgłosiła kandydata, o którym nikt w Krakowie nie słyszał. Lewica pokłócona i podzielona będzie popierać Majchrowskiego, ale to poparcie raczej mu zaszkodzi niż pomoże. Liderzy miejskich ruchów protestu mogą walczyć o funkcję radnego dzielnicy, bo tylko w swojej dzielnicy są znani, a nie o fotel prezydenta. Jest też wieczny kandydat Łukasz Gibała, ale nikt nie wie dlaczego uparł się wydawać wielkie pieniądze na kolejne kampanie. Być może chodzi tu raczej o promocję firmy, bo szans na zwycięstwo nie ma żadnych.
Kampania w Krakowie jeszcze nie ruszyła i na tle rywalizacji w Warszawie, nasze miasto wydaje się uśpione i leniwe. Są to tylko pozory, bo prezydent od tygodni podejmuje rozmaite wysiłki, aby w przeddzień wyborów lepiej kojarzyć się mieszkańcom, a i PiS szykuje się do walki o miasto, w tym także o dobry wynik w wyborach do sejmiku i rady miasta. Opozycja koncentruje się na wywoływaniu awantur, ostatnio głównie na weekendowych spotkaniach polityków PiS z mieszkańcami miast i miasteczek, a blamaż kolejnej próby sparaliżowania Sejmu na pewno nie przysporzył jej zwolenników. Na demonstracje uliczne, tak jak na ostatni marsz „wolności”, trzeba ściągać z całej Polski etatowych pracowników partii, a blasku nie dodają też twarze wciąż tych samych sfrustrowanych celebrytów, od dawna pozostających na artystycznej i umysłowej emeryturze. Dlatego zwolennicy PO, Nowoczesnej, KOD, Razem, PSL, Czarnych Parasolek i czego tam jeszcze, najpewniej poprą Majchrowskiego, tyle tylko, że wszystkie ich głosy nie wystarczą na zablokowanie zwycięstwa PiS, a ich poparcie będzie kulą u nogi w kampanii obecnego prezydenta.
Do wyborów samorządowych jeszcze ponad cztery miesiące. Do tego czasu wiele może się zdarzyć, jedno jest jednak pewne: czas nie gra na korzyść Majchrowskiego i popierającej go „totalnej” opozycji.
Ryszard Terlecki