[2018.04.14] Złodzieje przeciw premiom
Dodane przez Administrator dnia 14/04/2018 09:09:22
Awantura wokół ministerialnych nagród skutecznie przesłoniła problemy, które z punktu widzenia interesów polskiego państwa, a także każdego z nas z osobna są z pewnością znacznie ważniejsze. Z głosem opinii publicznej trzeba jednak liczyć się przede wszystkim, dlatego kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości zażądało od swoich ministrów przekazania nagród na cele charytatywne. Decyzję tę zaakceptowali ci, których dotyczyła i do połowy maja pieniądze zostaną wpłacone na konta Caritasu, a dowody przelewów umieszczone na stronach internetowych rządu. Przy tej okazji prezes Prawa i Sprawiedliwości zdecydował o skierowaniu do Sejmu projektu ustawy, obniżającej wynagrodzenie posłów i senatorów o 20 procent, a także ustalającej górny pułap zarobków w samorządach. Dotyczy to wynagrodzenia prezydentów miast, burmistrzów i wójtów, a także ich zastępców, ponadto marszałków sejmików wojewódzkich.
Są to trudne decyzje. Z jednej strony nie może być tak, że wójt niewielkiej gminy zarabia więcej niż minister, bo takie wynagrodzenie uchwalili mu radni, z drugiej jednak obniżanie zarobków ministrom nie sprzyja doborowi ludzi o najwyższych kwalifikacjach. Skoro w bankach, w biznesie, w dużych firmach, zarabia się wielokrotnie więcej niż w ministerstwach, to trudno jest znaleźć dobrych fachowców, którzy wybiorą pracę w instytucjach państwowych. A zupełnym nieporozumieniem jest sytuacja, gdy urzędnicy, którzy wykonują polecenia, zarabiają więcej niż minister, który te polecenia wydaje i za nie odpowiada. To tak jakby kapitan statku miał zarabiać tyle samo albo nawet mniej, co marynarze. Mimo wszystko nie każdy może zostać kapitanem, potrzebne jest do tego odpowiednie wykształcenie i doświadczenie. Za to teoretycznie każdy może zostać posłem czy senatorem. Przecież każdy może zapisać się do dowolnej partii, wykazać tam zdolnościami i umiejętnością przekonywania innych ludzi, potem kandydować w wyborach, np. do rady miasta czy gminy, potem sprawdzić się w samorządzie, zdobyć zaufanie obywateli, stać się popularnym, a wtedy wystartować w wyborach parlamentarnych i zdobyć te kilka czy kilkanaście tysięcy głosów, aby zostać posłem. Niech każdy, kto mędrkuje, że lepiej radziłby sobie niż aktualni posłowie, spróbuje przejść tę niełatwą drogę.
Zasady wynagradzania w samorządach, w rządzie i w parlamencie wymagają systemowego rozwiązania. Zarobki powinny być powiązane ze stanem gospodarki i z poziomem wynagrodzeń obywateli. W tej kadencji taki system już nie powstanie, trzeba będzie do tego wrócić po wyborach parlamentarnych w 2019 roku. Teraz trzeba przekonać opinię publiczną, że aferzyści i oszuści, którzy są odpowiedzialni za wielomiliardowe straty, jakie poniosła zarówno Polska, jak i my wszyscy, usiłują teraz odwrócić uwagę od swoich win i przekrętów. Chcą za wszelką cenę wrócić do władzy i rozkraść wszystko to, co po ośmiu latach ich rządów jeszcze do rozkradzenia pozostało. Na szczęście Prawo i Sprawiedliwość na to nie pozwoli.
Posłowie Platformy przez osiem lat tolerowali złodziejstwo, które przy okazji samego tylko wyłudzania podatku VAT, kosztowało nas 262 miliardy złotych (cały program 500 plus kosztuje rocznie 25 miliardów). Teraz krzyczą, że ministrom, który dobrze pracowali, nie należą się premie. Dobrze, rząd premie odda. Ale niech ci, którzy godzili się na złodziejstwo (a wielu z nich w tym złodziejstwie brało udział) nie liczą, że głośny krzyk uchroni ich od odpowiedzialności.
Ryszard Terlecki