[2018.02.23] Lekcja historii
Dodane przez Administrator dnia 23/02/2018 21:54:21
Od dwóch tygodni oglądając telewizję możemy odnieść wrażenie, że prowadzone w Polsce spory historyczne zajmują Polaków bardziej niż bieżące wydarzenia, choćby takie jak olimpiada w Korei, czy pogodowe anomalie, przynoszące na przemian wiosnę i zimę w połowie lutego. Tymczasem antypolska histeria, rozpętana w Izraelu przez rywalizujące ze sobą partie, szykujące się do wyborów, odbiła się takim echem w Polsce, że wielu dziennikarzy i komentatorów straciło poczucie rzeczywistości i bez umiaru bombarduje nas swoimi ocenami sporu polsko-izraelskiego. Jaki dziś wpływ na politykę światową ma historia II wojny światowej i kogo interesuje poza historykami i miłośnikami historii? Wśród polskiej młodzieży wiedza na ten temat jest tak skromna, że muszą upłynąć lata, zanim reforma edukacji wpłynie na poprawę sytuacji. A cóż powiedzieć o młodych Włochach, Francuzach czy Amerykanach, którzy nie wiedzą nawet kto z kim wojnę prowadził i po czyjej stał stronie. Polska musi dbać o swój wizerunek w świecie, dlatego trzeba upowszechniać podstawowe informacje o tym, że to Niemcy i Sowiety napadli na Polskę, że to Polska była ofiarą okupacji, że w przeciwieństwie do Francuzów, Belgów, Holendrów, Norwegów czy Ukraińców, w Polsce nie powstały oddziały walczące u boku hitlerowskich Niemiec, że na terenie Polski Niemcy zbudowali obozy zagłady i wymordowali w nich miliony Żydów z całej Europy, a także, że na koniec wojny Polska została potraktowana niesprawiedliwie i w Jałcie oddana Stalinowi jako łup wojenny. Prostowanie kłamstw, na temat rzekomego udziału Polski w zagładzie Żydów jest konieczne, ale dotyczy niewielkiej liczby mediów, które bezmyślnie lub celowo powtarzają ordynarne kłamstwa. Te kłamstwa produkują wrogowie Polski, wspierani przez część antypolskiej opozycji. Poświęcać temu niemal cały czas programów informacyjnych i publicystycznych w telewizji to oczywista przesada.
Tymczasem dla Polski ważniejszy jest spór z Komisją Europejską, która usiłuje odwrócić uwagę opinii publicznej od kryzysu w Unii Europejskiej i skierować ją na rzekome naruszanie podstaw demokracji w Polsce. Podobne bzdury wypowiada część niechętnych Polsce polskojęzycznych mediów, tracący społeczne poparcie politycy Platformy i Nowoczesnej, a także część środowiska sędziowskiego, walczącego o przywileje i bezkarność w nieuczciwym dorabianiu się majątków. Totalna opozycja usiłuje stworzyć wrażenie, że Polsce grożą sankcje ekonomiczne, co jest nieprawdą, bo do tego potrzebna byłaby jednomyślność wszystkich państw Unii. W tej sytuacji ważne były wizyty premiera Mateusza Morawieckiego w szwajcarskim Davos, w Berlinie i w Monachium, gdzie podczas spotkań z politykami wielu państw europejskich omówiono najważniejsze tematy polityki międzynarodowej. Zwłaszcza wizyta w Berlinie, gdzie od miesięcy trwa kryzys rządowy, pokazała rosnące znaczenie Polski w Europie i świecie. Nieudolność oraz zła wola poprzedniego rządu, a także antypolskie wybryki europarlamentarzystów z Platformy, zostały już zrównoważone stanowczą i skuteczną polityką obecnych polskich władz. Bezradna opozycja, stojąca w obliczu klęski wyborczej, usiłuje odwrócić uwagę Polaków od sukcesów gospodarczych i od rosnącej stopy życiowej zwykłych obywateli. Trudno jednak poważnie traktować komedię rozgrywaną wokół przesłuchania Frasyniuka (większość Polaków nie ma pojęcia kto to jest i dlaczego zajmują się nim media), czy wokół kabaretowych występów Schetyny, Lubnauer czy Kosiniaka-Kamysza. A już z pewnością niesmak budzi ich opowiadanie się po stronie nieprzyjaznych Polsce opinii produkowanych w Izraelu.
Ryszard Terlecki