[2017.11.10] Niemieckie zmartwienie
Dodane przez Administrator dnia 10/11/2017 22:41:44
Czy popieranie przez rząd jednego państwa politycznej opozycji w innym państwie jest dopuszczalne, skoro jedną z zasad Unii Europejskiej jest wzajemne poszanowanie suwerenności i demokracji? Niemiecki polityk, minister obrony, zapowiedziała, że Niemcy będą wspomagać „opór” przeciwko konstytucyjnym władzom Polski. Pani minister mogą nie podobać się zmiany, jakich dokonują polski rząd i polski parlament, ale zapowiedź wtrącania się w wewnętrzne sprawy naszego państwa, przywołuje jak najgorsze skojarzenia. W dodatku dzieje się to w Polsce, gdzie znaczna część mediów znajduje się w rękach niemieckich właścicieli. A mieliśmy już do czynienia z sytuacją, gdy jeden z szefów niemieckiej firmy wydającej w Polsce popularny dziennik, instruował dziennikarzy, jak mają oceniać sytuację polityczną w naszym kraju – oczywiście krytycznie pod adresem polskich władz. Czy taka sytuacja się powtórzy i niemieckie media w Polsce znów dostaną polecenia, jak popierać „totalną” opozycję w walce z rządem, wyłonionym w demokratycznych wyborach?
Kto się cieszy w Polsce z wypowiedzi niemieckiej minister? Obrońcy złodziei i ubeków? Uliczni „zadymiarze”, którzy łudzą się, że zdobędą władzę, prowokując awantury i podjudzając do rozlewu krwi? Cyniczni politycy, którzy wyprzedawali Polskę i likwidowali przemysł, aby Zachodowi dostarczyć taniej siły roboczej? A na pewno nie robili tego bezinteresownie. W Niemczech zwykli obywatele boją się wyjść z domu, ale niemieccy politycy usiłują odwrócić uwagę opinii publicznej od własnych problemów i zajmują się „obroną demokracji” w Polsce i na Węgrzech.
Minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski wyraził opinię polskiego rządu: „Jesteśmy oburzeni tym, iż politycy niemieccy, którzy przez ostatnie kilka lat utrzymywali, iż nie wypowiadają się na temat sytuacji w Polsce, nie ingerują w sytuację w Polsce, po raz pierwszy przyznali, że jednak mają taką koncepcję, mają politykę, aby wzmacniać opozycję w Polsce.” Niemcy udają, że nie wiedzą kogo bronią, udają, że nie wiedzą o złodziejskiej reprywatyzacji w Warszawie i wielu innych miastach, ani o aferach z podatkiem VAT czy oszustwie Amber Gold, z udziałem syna byłego premiera. Niemcy nie przywrócili praw Związkowi Polaków w Niemczech, zlikwidowanemu przez Hitlera, ale chcą pouczać Polaków, co znaczy przestrzeganie niezależności wymiaru sprawiedliwości. Jest niemal pewne, że teraz będą się wykręcać od wypłacenia odszkodowań Polakom, którzy ponieśli największe w Europie straty w czasie II wojny światowej.
Jest oczywiste, co budzi niepokój w Niemczech. Nie los „Gazety Wyborczej” czy przekręty i kłopoty z alimentami, do niedawna jednego z przywódców opozycji. Niemcy obawiają się rosnącego znaczenia Polski w polityce międzynarodowej w Europie i na świecie. Pani kanclerz już nie ma kogo poklepywać po plecach i nie może zawsze liczyć na niezawodne poparcie. Wielka Brytania opuściła Unię, Hiszpania stoi w obliczu rozpadu, w przyszłorocznych wyborach we Włoszech duże szanse na zwycięstwo ma eurosceptyczna prawica, przeciwnicy niemieckiej polityki migracyjnej wygrali właśnie wybory w Austrii, a i w Bundestagu pojawiła się prawdziwa opozycja dla kanclerz Merkel. W tej sytuacji Polska staje się jednym z kluczowych państw w Europie, które w dodatku prowadzi politykę samodzielną i chroni swoją suwerenność. To podważa plany niemieckiej dominacji w Europie i musi budzić niepokój polityków w Berlinie.
Ryszard Terlecki