[2017.09.29] JESTEM ZANIEPOKOJONY…
Dodane przez Administrator dnia 02/10/2017 20:25:06
W poprzednim numerze pisałem o potrzebie dobrosąsiedzkich stosunków Polski z krajami z którymi graniczymi. Teraz chciałbym się odnieść do wyborów parlamentarnych w Niemczech, naszego zachodniego sąsiada. Ich wyniki, moim zdaniem, mają istotne znaczenie także dla nas. Niemcy odgrywają istotną rolę w Unii Europejskiej, której jesteśmy członkami i ważnym będzie, kto będzie trzymał ster rządu w tym państwie.
Wszystko na to wskazuje, że kanclerzem Niemiec będzie na czwartą kadencję ponownie Angela Merkel, przewodnicząca CDU, partii chadeckiej. Koalicja CDU/CSU, co prawda odnotowała ponad 8 proc. gorszy wynik niż w poprzednich wyborach, ale tegoroczne wybory wygrała uzyskując 33,2 procent głosów. Jest to najlepszy wynik wyborczy. Druga SPD, czyli partia socjaldemokratyczna także straciła ok. 4 proc. uzyskując wynik blisko 21 proc. Największy sukces odniosła skrajnie prawicowa partia Alternatywa dla Niemiec - AfD, która powstała w 2013 roku i startując w poprzednich wyborach uzyskała 4,7 proc. i nie przekraczając progu 5 proc. wówczas nie weszła do Bundestagu. Teraz nie tylko weszła do parlamentu niemieckiego, ale będzie w nim trzecią siłą polityczną. Także sukces odniosła FDP, która podwoiła swój wynik z wyborów w 2013, kiedy to wypadła z Bundestagu i teraz staje się potencjalnym koalicjantem dla CDU/CSU przy tworzeniu rządu. Dotychczasowy koalicjant kanclerz Merkel, socjaldemokraci już zapowiedzieli, że nie chcą współtworzyć nowego rządu niemieckiego. W tej sytuacji CDU/CSU będzie musiało oprócz FDP jeszcze zaprosić jedną partię do rządu i będą to chyba Zieloni. Zatem w opozycji będzie SPD, AfD i jeszcze jedna partia, która weszła do Bundestagu, czyli Lewica, która zachowała swój stan posiadania z poprzednich wyborów.
Teraz muszę wyjaśnić, dlaczego jestem zaniepokojony takim wynikiem wyborczym w Niemczech, o czym napisałem w tytule. Największy niepokój we mnie budzi sukces partii AfD, która po raz pierwszy do niemieckiego Bundestagu wprowadziła swoich parlamentarzystów. Jej czołowi działacze dali się poznać z niekonwencjonalnych poglądów.
Kontrowersje budzi stosunek AfD do nazistowskiej przeszłości Niemiec i Polaków. Wiceszef AfD Alexander Gauland stwierdził, że Niemcy powinni być dumni z osiągnięć Wehrmachtu w I i II wojnie światowej. Ten sam pan już po wyborach powiedział, że będziemy polować na nowy rząd niemiecki i odbierzemy sobie nasze państwo i nasz naród. Kay Nerstheimer, członek AfD wybrany w 2016 do berlińskiej Izby Deputowanych opublikował na swoim oficjalnym profilu na Facebooku, link do filmu obwiniającego Polskę o wybuch II wojny światowej. Poparcie dla AfD oficjalnie wyraziła Erika Steinbach wieloletnia przywódczyni organizacji ziomkowskich kwestionujących zachodnią granicę Polski. Bjoern Hoecke, członek AfD określił pomnik ofiar Holocaustu w Berlinie jako hańbę (?!). To tylko kilka niepokojących wypowiedzi działaczy tej partii, które na razie pozostawiam bez komentarza.
Sukces AfD powinien nas zaniepokoić, bo w rzeczywistości współczesnych Niemiec wyrosła siła polityczna, która wyraża poglądy niebezpieczne dla Polski. Ponadto obawiam się, że Angela Merkel będzie w trudnej sytuacji przy tworzeniu nowego rządu niemieckiego, a nawet nie wiadomo do końca, czy jej się to uda. Moim zdaniem jest ona pragmatycznym politykiem, z korzeniami polskimi i w naszym interesie leży, aby nadal została mocnym kanclerzem. Nie jestem zaskoczony, gdy przywódca Węgier Orban, mówi abyśmy się modlili za Merkel jako kanclerza Niemiec.
SŁAWOMIR PIETRZYK