[2017.09.15] Rozłamu nie będzie
Dodane przez Administrator dnia 15/09/2017 17:33:07
Nie spełnią się nadzieje tych, którzy liczą na rozłam w obozie Prawa i Sprawiedliwości . Rozmaici kombinatorzy, wędrujący od partii do partii, zawsze tam, gdzie aktualnie jest szansa na urwanie czegoś dla siebie, mogą poczuć się szczególnie zawiedzeni. Skoro nie przygarnął ich PiS, to uwierzyli w „obóz prezydencki”, którego powstanie gromko zapowiadały opozycyjne media po wetach Andrzeja Dudy. Szczególnie jedna telewizyjna szczekaczka już zacierała ręce, mobilizując całe polityczne wysypisko rozmaitych partyjnych odpadów. Według niej do Prezydenta gotowa była również przylepić się partia–niepartia Kukiza, a jej posłowie, którzy szukają dla siebie miejsca w innych poselskich klubach i kołach, deklarowali gotowość transferu do nowego ugrupowania. PSL przystępował z nogi na nogę, licząc na wpasowanie się w taki układ, który umożliwi choćby prześlizgnięcie się ponad progiem wyborczym. Lokalni działacze od wicepremiera Gowina, ale także niektórzy jego warszawscy współpracownicy, na wyścigi ogłaszali zainteresowanie nową polityczną szansą. Rozmaici sejmowi nieudacznicy, którzy wciąż marzą o jakimś „nowym otwarciu”, już widzieli przed sobą polityczne kariery i wyborcze sukcesy.
Nic z tego. Wielu z nas dobrze pamięta wysiłki Wałęsy, który z partyjnych odrzutów usiłował zbudować własne ugrupowanie czyli Bezpartyjny Blok Wspierania Reform (BBWR). Skończyło się całkowitą klapą. Liczenie na działaczy, wyrzuconych z innych partii albo niezdolnych do podporządkowania się partyjnej dyscyplinie, a następnie klecenie z nich czegoś nowego, z góry skazane jest na niepowodzenie. Także Komorowski w pewnej chwili kombinował jak oderwać się od tonącej Platformy, co przyczyniło się do jego klęski w wyborach prezydenckich. Dlatego wiara, że nowa partia, zakładana przez prezydenckich urzędników, zdoła zdobyć dla siebie miejsce na politycznej arenie, świadczy o naiwności jej wyznawców. Andrzej Duda wygrał dzięki rekomendacji Jarosława Kaczyńskiego, wielkiej mobilizacji własnej partii (był przecież członkiem PiS), a także zaufaniu, jakim wyborcy obdarzyli program i deklaracje Prawa i Sprawiedliwości.
Prezydenckie weta wydłużyły proces reformowania sądów, ale go nie przekreśliły. Gratulacje przedstawicieli „sędziowskiej kasty” pod adresem prezydenckiej kancelarii nie zmienią faktu, że obietnice wyborcze muszą być konsekwentnie spełnione. W przeciwnym razie wyborcy nie uwierzą ani w 2019, ani w 2020 roku. PiS zapowiadał gruntowną reformę sądownictwa na długo przed ostatnią kampanią wyborczą i nie zamierza się z tej obietnicy wycofać. Skala patologii w polskim wymiarze sprawiedliwości jest tak wielka, że działać trzeba stanowczo i skutecznie. Równocześnie poparcie społeczne dla zmian w sądownictwie sprawia, że ani histeryczna obrona aferzystów, którzy ordynarnie łupili własne państwo, ani pokrzykiwania kilku cwaniaków, przywiązanych do swoich posad i przywilejów, ani pogróżki politycznych miernot, które słyszymy z Brukseli, nie mogą wpłynąć na suwerenne decyzje polskiego rządu i parlamentu. W najbliższych tygodniach ustalony zostanie ostateczny kształt ustaw, reformujących sądownictwo.

Potem przyjdzie czas na kolejne zmiany, w tym na reformę systemu medialnego, a także na zmiany w ordynacji wyborczej, które uniemożliwią oszustwa, których byliśmy świadkami podczas ostatnich wyborów samorządowych. Obóz polityczny Prawa i Sprawiedliwości dotrzyma słowa.
Ryszard Terlecki