[2017.09.08] Czy będzie wojna?
Dodane przez Administrator dnia 08/09/2017 17:43:13
Odpowiedzieć trzeba od razu: wojny na razie nie będzie. Międzynarodowy niepokój wzbudził fakt, że Korea Północna przeprowadziła kolejną próbną eksplozję bomby jądrowej i że była to bomba najsilniejsza z dotychczas wypróbowanych. Komunistyczny reżim w Korei posiada już rakiety, zdolne przenosić jądrowe ładunki na tak dużą odległość, że może tymi rakietami ostrzelać terytorium Stanów Zjednoczonych. Nie mówiąc już o zagrożeniu dla Korei Południowej czy Japonii.
Sprawa jest poważna i Amerykanie traktują ją bardzo poważnie. Ale Korea Północna, chociaż jej ludność cierpi biedę, a często nawet głód, jest uzbrojona po zęby i w razie amerykańskiego ataku jest w stanie dokonać poważnych zniszczeń w Korei Południowej. Ponadto nikt nie wie, co zrobić z milionami wytresowanych przez komunistów mieszkańców Północy, w razie gdyby udało się doprowadzić do upadku totalitarnego reżimu. Dla Korei Południowej, a także dla innych państw regionu, byłby to problem na całe lata. Dlatego Amerykanie nie zdecydują się na atak, tym bardziej, że musieliby użyć broni atomowej, a to groziłoby wieloletnim skażeniem części terenu półwyspu. Pozostaje więc tolerowanie niebezpiecznego państwa i ograniczanie – poprzez sankcje – możliwości dalszego rozwoju. Czy jednak któregoś dnia koreański reżim nie sprzeda atomowej bomby czy atomowej technologii jednej z terrorystycznych organizacji? Na przykład Państwu Islamskiemu? To poważne ryzyko i cały świat, a szczególnie Europa, musi mieć tego świadomość.
Korea korzysta z przyjaznych stosunków z Chinami, chociaż oficjalnie także Pekin potępia północnokoreańskie zbrojenia. Utrzymuje też kontakty handlowe z kilkunastoma krajami, które nie są przyjazne Stanom Zjednoczonym. Również Rosja sprzeciwi się interwencji wojskowej w Korei. Negocjacje w sprawie jej rozbrojenia nie dały żadnego rezultatu, a sankcje są nieskuteczne. Koreańczycy są głodni, ale wydaje się, że o żadnym buncie nie może być mowy. Co zrobić?
Pozostaje czekać na taki rozwój technologii i powstanie takiej generacji nowych broni, że arsenał Korei Północnej, dziś niebezpieczny, jutro okaże się przestarzały i niegroźny. Trwa więc swoisty wyścig z czasem. Tak już raz zdarzyło się w historii: w latach 80-tych Związek Sowiecki nie wytrzymał wyścigu zbrojeń ze Stanami Zjednoczonymi, przegrał zimną wojnę, rozpadł się i przestał stanowić zagrożenie dla świata. Czy historia się powtórzy?
Jedno jest pewne: gdyby doszło do konfliktu na Półwyspie Koreańskim z udziałem Stanów Zjednoczonych, powstałoby ryzyko rozszerzenia kryzysu także na inne regiony świata. W tej sytuacji bezpieczne będą tylko te państwa, które okażą się dość silne, aby odstraszyć potencjalnych agresorów albo obronić się przed ich atakiem. Dlatego także Polska musi poważnie brać pod uwagę swoje bezpieczeństwo i dysponować argumentami, które zniechęcą agresorów. Przede wszystkim potrzebna jest na tyle silna armia, aby stawiła czoło zagrożeniu tak długo, dopóki nie nadejdzie pomoc sojuszników. A ponieważ większość państw europejskich rozbroiła się na własne życzenie, na realną pomoc można liczyć tylko z Ameryki. Zanim ta pomoc do nas dotrze Polska musi być zdolna samodzielnie stawiać czoła niebezpieczeństwom. Pamiętajmy o tym, bo obecny rząd odbudowuje polską armię, którą zniszczyła koalicja Platformy i PSL.
Ryszard Terlecki