[2017.09.01] U progu nowego sezonu
Dodane przez Administrator dnia 01/09/2017 18:42:14
Tegoroczne obchody rocznicy powstania „Solidarności” przebiegają w atmosferze gorętszej niż zazwyczaj. Komitet Obrony Złodziei postanowił przywłaszczyć sobie tytuł spadkobiercy wielkiego ruchu społecznego i pozyskał do tego pomysłu zarówno „Bolka”, jak i Frasyniuka, jednego z przywódców niegdysiejszej „S”, a obecnie uczestnika politycznych awantur na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Przyklasnęła tym pomysłom Platforma, a kilku sejmowych krzykaczy uwierzyło, że teraz właśnie staną się bohaterami historii. Nie przyniosły efektu ani występy na plażach, gdzie usiłowano agitować za przywróceniem swobody rozkradania własnego państwa, ani kampania fałszywych donosów do niemieckich gazet. Sondaże nadal nie zapowiadają wzrostu poparcia dla partii walczących o demokrację dla wybranych. Przeciwnie, straciła totalna opozycja (za chwilę okaże się, że Nowoczesna nie pokona wyborczego progu), a obóz rządowy umocnił się na pozycji niekwestionowanego lidera. Skok na obchody „Solidarności” może okazać się taką samą klapą, jak większość występów opozycyjnych nieudaczników.
A nie mają oni łatwego życia. W Platformie trwa bunt, bo podczas gdy jedni chcą odsunięcia Schetyny, postawienia na czele partii posłów Nitrasa, Pomaski albo Muchy i powrotu do nocnych śpiewów na sali sejmowej oraz kopania w policyjne barierki przed Sejmem, inni przeciwnie, chcieliby widzieć na czele Budkę albo Kopaczową, a wtedy skupić się na występach w Brukseli i Berlinie. Są jeszcze i tacy, którzy jak senator Rulewski zabierają zabawki z piaskownicy albo gorączkowo starają się zabezpieczyć polityczną przyszłość, w przekonaniu, że to ich ostatnia kadencja. Dlatego w wyborach samorządowych zobaczymy tłum posłów Platformy, kandydujących na wójtów i burmistrzów w nadziei, że uda im się przetrwać trudne czasy, a i w samorządzie zawsze znajdzie się jakaś okruszka, która po cichu wpadnie do kieszeni.
Druga partia, niegdyś uchodząca za ekspozyturę banków, a teraz pozostawiona na politycznym i finansowym lodzie, także przeżywa trudne chwile. Większość posłów kombinuje jakby tu trafić do Platformy, gdzie szanse na polityczną emeryturę wydają się bardziej obiecujące. Wszyscy śmieją się z krakowskiego posła, który tak bardzo wykazał się brakiem rozeznania, że przeszedł z Platformy do Nowoczesnej. Teraz pluje sobie w brodę, bo zdrajcy nie przyjmą z powrotem. Pozostaje mu biegać za Petru, którego pozycja lidera wyraźnie słabnie, a panie, które walczą o odebranie mu władzy (w odwecie za posłankę z Madery), ostatecznie utopią tę politycznie nieudaną konstrukcję.
Ostatnią deską ratunku dla słabnącej opozycji pozostają uliczne awantury. Ich skala, wobec poparcia jakim cieszy się Prawo i Sprawiedliwość, jest jednak tak skromna, że nawet „Gazeta Wyborcza” i TVN przestały wierzyć w siłowe obalenie rządu. A walka o wyborcze zwycięstwo wymaga czegoś więcej niż telewizyjnych wygłupów i płaczliwych narzekań. Przede wszystkim potrzebny jest program i odpowiedź na podstawowe pytania: jak opozycja w razie wygranej, poradzi sobie z kontrolą imigrantów, których zamierza sprowadzić; jak wytłumaczy ponowne wydłużenie wieku emerytalnego i odebranie 500 plus; czym zapłaciła brukselskim i niemieckim biurokratom za wsparcie udzielone w trudnych czasach? Na te pytania trzeba będzie odpowiedzieć przyszłym wyborcom, o ile jeszcze okażą się tak naiwni, żeby poprzeć dzisiejszą opozycję.
Ryszard Terlecki