[2017.07.29] Opozycyjna komedia
Dodane przez Administrator dnia 29/07/2017 16:54:23
Czy jest możliwy do wykonania pomysł opozycji, by „ulica i zagranica” zastąpiły demokratyczne wybory w Polsce i doprowadziły do przywrócenia rządów Platformy i PSL, może z dodatkiem Nowoczesnej? Czy garstka bojówkarzy i awanturników, którzy jeżdżą po kraju i usiłują doprowadzić do rozruchów, jest w stanie obalić legalny rząd i sparaliżować prace Sejmu? Schetyna i Petru, rywalizują ze sobą, która partia zyska wyższe poparcie w sondażach, ale walczą także z przeciwnikami i konkurentami we własnych partiach. Czy obaj liczą na cud w postaci wielkiej, antyrządowej demonstracji, która ogromnym tłumem wypełni ulice Warszawy, siłą zajmie Sejm, siedzibę Rady Ministrów i Pałac Prezydencki, a następnie odda całą władzę w ręce nieudaczników z Platformy, myszek-agresorek z Nowoczesnej oraz wiecznie uśmiechniętego paniczyka, który udaje chłopa z PSL? Wtedy byli ubecy zachowają swoje przywileje, mafie paliwowe i inne znów wezmą się do roboty, złodzieje kamienic będą spać spokojnie, a sędziowie „na telefon” pojadą na wakacje na Hawajach, bo nic już nie zagrozi ich majątkom i interesom.
Czy to jest możliwe? Czy Polacy chcą powrotu „tego co było” czyli rządów, które kryją oszustów i aferzystów? Skorumpowani sędziowie i byli ubecy oczywiście stawią się na uliczne protesty, przyjdzie też trochę naiwnych, którzy naoglądali się TVN i naczytali „Gazety Wyborczej”. Przyjdą, owszem, rozmaici kombinatorzy, którym nowy rząd pokrzyżował plany lewych interesów lub którzy obawiają się, że za lewe interesy z przeszłości będą musieli teraz ponosić karną odpowiedzialność. Czy to wystarczy, aby obalić rząd? Z pewnością nie. Organizatorzy tego zamieszania liczą jednak na to, że kiedy będą rozliczani z finansowych przekrętów, zagraniczne media i zagraniczni politycy staną w ich obronie, oskarżając rząd o polityczny odwet. Dlatego opozycyjni liderzy apelują o zagraniczne wsparcie, kłamiąc o rzekomym zamachu stanu. W rzeczywiście to im marzy się zamach stanu, są jednak za słabi, aby to marzenie mogło się spełnić.
Za ulicznymi awanturnikami i polityczną chuliganerią stoją jednak opozycyjne partie, a w Sejmie wspiera ich także partia, która udaje, że partią nie jest, czyli ruch Kukiza. Jest oczywiste, że wielu członków Platformy czy PSL, nie mówiąc już o wyborcach Kukiza sprzed dwóch lat, nie podziela poglądu „im gorzej, tym lepiej” i nie chce w Polsce rozruchów, a nawet rozlewu krwi. W większości biernie przygląda się wybrykom Szczerby czy Budki i z osłupieniem słucha wypowiedzi Schetyny czy Petru. Czy odejdą z partii "totalnej opozycji”? Czy powstanie opozycja, która przedstawi konkretny program, alternatywny dla planów Prawa i Sprawiedliwości? A może pozostaną w partiach, których liderów podczas oficjalnych wystąpień publiczność wita skandowaniem okrzyku: złodzieje?
A co z „antysystemowcami” od Kukiza? Okazali się przybudówką Targowicy, stanęli w obronie przegranego układu, bez żenady poparli sędziowską kastę, znienawidzoną przez zwykłych obywateli. Jak się teraz czują? Czy od początku byli „tajną” bronią postkomuny i jej sojuszników? Czy oszukiwali swoich wyborców, czy może ktoś sprytny ich oszukał, a teraz wykorzystuje zgodnie z podstępnym planem. Zaczęło się od JOW-ów (jednomandatowe okręgi wyborcze, których się domagali), a skończyło na obronie korupcji i złodziejstwa. Smutny finał.