[2017.06.30] Opozycyjny lament
Dodane przez Administrator dnia 30/06/2017 17:03:50
Wypowiedzi rozmaitych opozycyjnych pajaców, prezentują smutny obraz antypolskiego zacietrzewienia i żałosnej żebraniny o zrozumienie u obcych. Najlepiej pokazują to wyczyny niejakiego Lisa, pogrążonego w rozpaczy, skoro nikt jego krzyków nie zamierza traktować poważnie. Ostatnią deską ratunku „totalnej” opozycji pozostaje Tusk, europejski figurant, razem z brukselskimi urzędnikami broniący się przed rozliczeniem za kryzys, do jakiego doprowadzili Unię Europejską. Tusk dobrze wie, że w Europie narasta złość wobec nieudaczników, których zasługą jest opuszczenie Unii przez Wielką Brytanię, ściągnięcie do Europy tłumów islamistów, wzrost zagrożenia terroryzmem, bezradność wobec rosyjskiej agresji na Ukrainie, a teraz jeszcze irytacja Stanów Zjednoczonych, których prezydent obrzucany jest obelgami w zachodnioeuropejskiej liberalnej i lewicowej prasie. W tej sytuacji wcale nie jest pewne, czy obecna ekipa, zarządzająca Unią, utrzyma się jeszcze przez dwa lata, do kolejnych wyborów do Europarlamentu. Wtedy z pewnością trzeba będzie pakować walizki i cichcem opuszczać brukselskie rezydencje. Czy niemieccy protektorzy zapewnią Tuskowi miękkie lądowanie na jakiejś europejskiej posadzie, czy też każą mu wrócić do kraju i walczyć z „dyktaturą” Prawa i Sprawiedliwości? Słusznie w jednym z programów telewizyjnych nazwano go „niemieckim popychadłem”. Inna rzecz, że na brukselskich posadach zarobił już tyle, że do końca świata on i jego rodzina mogą pławić się w luksusach w dowolnym miejscu na świecie.
Ostatnio najważniejszym zajęciem opozycji, było szukanie sojuszników wśród skorumpowanej i zblazowanej elity unijnej władzy. Platforma i Nowoczesna ścigały się w wysiłkach, jak najbardziej zaszkodzić Polsce. Argumentem na użytek krajowej publiczności, zwłaszcza widzów TVN i czytelników „Wyborczej”, miała być rzekoma izolacja Polski w polityce międzynarodowej. Dowodem tej izolacji miał być wybór Tuska na drugą urzędniczą kadencję – wybór, który w Europie nikogo specjalnie nie interesował. Tymczasem Polska wygrała głosowanie w ONZ na udział w Radzie Bezpieczeństwa, w Polsce odbędzie się kolejny szczyt prezydentów jedenastu państw Międzymorza, a prezydent Trump zapowiedział swoją wizytę w Warszawie. Nic nie pomogło ujadanie opozycyjnych mediów, powtarzane przez część europejskiej prasy, szczególnie w Niemczech, nie pomagają także pogróżki europejskich urzędników pod adresem Polski, Węgier i Czech za odmowę przyjmowania islamskich imigrantów. Opozycję skręca ze złości, irytują się także jej mocodawcy za granicą. Polska ma lepsze wyniki gospodarcze niż większość państw kontynentu, a w strukturze NATO staje się, obok Wielkiej Brytanii, najważniejszym partnerem Amerykanów w Europie. Lis może dalej bełkotać w Internecie, opozycyjne telewizje mogą dalej kłamać, opozycyjni krzykacze mogą nadal popisywać się w Sejmie, ale już nikt poważny nie przyzna im racji. Na pustym placu pozostaną pozbawieni emerytalnych przywilejów ubecy, alimenciarze od Kijowskiego, złodzieje kamienic oraz polityczne sieroty po Michniku i Komorowskim.
Złodziejskie państwo Platformy już nie wróci, a im szybciej zrozumieją to dawni wyborcy Schetyny i Kopaczowej, tym większa będzie szansa na powstanie merytorycznej opozycji, która przedstawi swój program, inny niż systematyczne niszczenie i rabowanie Polski.