[2017.05.26] Nie zmienimy zdania
Dodane przez Administrator dnia 26/05/2017 22:27:13
Czy ktokolwiek ma prawo narzucać nam przyjęcie imigrantów z Bliskiego Wschodu czy Afryki? Platforma, która teraz kręci i kluczy, w okresie swoich rządów zobowiązała się przyjąć kilka, a może kilkanaście tysięcy uchodźców. Teraz w Unii Europejskiej dyskutuje się o tym, jak ukarać państwa, które nie chcą przyjmować islamskich przybyszów, a Antonio Tajani, przewodniczący Parlamentu Europejskiego grozi sankcjami tym, którzy nie podporządkują się naciskom unijnych instytucji. Tajani jest włoskim politykiem i obiecał swoim wyborcom, że doprowadzi do przeniesienia części uchodźców z Włoch do innych państw. Tylko co nas obchodzą jego wyborcze kłopoty?
Amerykańskie służby wywiadowcze poinformowały, że wraz z uchodźcami do Europy przeniknęło około pięciu tysięcy fanatyków z państwa Islamskiego, którzy mogą dokonać tu kolejnych zamachów. Nawet Niemcy bezradnie przyznają, że nie wiedzą gdzie podziało się kilka tysięcy uchodźców, zarejestrowanych na ich granicach, którzy potem gdzieś zniknęli. Czy część z nich to nie są przyszli terroryści? Eurodeputowani z Platformy wzywają do przyjęcia imigrantów i przymusowego osadzenia ich w Polsce. Dlaczego przymusowego? Przypomnijmy, że w latach 90-tych Polska przyjęła prawie 90 tysięcy uchodźców z Czeczeni (włączonej do terytorium Rosji), z których do dziś zostało u nas około tysiąca, podczas gdy reszta wyjechała do Niemiec, Austrii czy Szwecji. Teraz taka sytuacja nie jest możliwa, bo uchodźcy, uciekający z Polski, zostaną przymusowo zawróceni do naszego kraju. Byliby więc podwójnie niezadowoleni: raz bo są uchodźcami, dwa bo nie mogliby pojechać tam, gdzie chcą i gdzie mogą liczyć na wyższe zasiłki i lepsze warunki życia.
Prawie 80 procent Polaków, badanych w sondażach opinii publicznej, nie chce przyjęcia islamskich imigrantów. Tymczasem ich liczba powiększa się z każdym dniem, gdy do brzegów Europy przybijają kolejne statki, wiozące chętnych do osiedlenia się na naszym kontynencie. Część z tych statków wynajęły zachodnie organizacje pozarządowe, żyjące z pomocy dla „biednych” przybyszów, w rzeczywistości transportujące ich do Włoch czy Grecji za sowitą opłatą. Większość tych przywiezionych Afrykanów ma już krewnych w Europie i natychmiast opuszcza obozy dla uchodźców. Zostają „nowi”, którzy jeszcze nie wiedzą jak zniknąć z oczu urzędników i policji. W obozach szczególnie liczni są imigranci z Bangladeszu (kraj sąsiadujący z Indiami), ale także z Pakistanu, Libii, Sudanu i Jemenu. Często wcale nie są biedni (opłacili przecież przemyt do Europy), ale nie zamierzają pracować, tylko żyć z zasiłków i pomocy socjalnej. Z czego będą żyć, gdy znajdą się u nas?
Polityczni cwaniacy, którzy wysługują się Niemcom, apelują o przyjmowanie imigrantów. Często mówią, że w Syrii chrześcijanie są prześladowani i trzeba im pomóc. To prawda. Warto jednak pamiętać, że nie będziemy mieli żadnego wpływu na to, jakiego wyznania będą kierowani do Polski uchodźcy, a w obozach wcale nie ma wielu chrześcijan, bo tam również są prześladowani przez islamistów. Nie mamy żadnych pretensji do przybyszów z Iraku, Syrii czy północnej Afryki, którzy w minionych latach przyjechali do nas studiować lub pracować, a potem zdecydowali się zostać na stałe. Wielu z nich stara się o polskie obywatelstwo. Ale nie chcemy ekonomicznych uchodźców, którzy poszukują łatwego i dostatniego życia na koszt naszego państwa, czyli za pieniądze nas wszystkich.
Ryszard Terlecki