[2017.04.14] Zaprzyjaźnić się z płocią
Dodane przez Administrator dnia 14/04/2017 20:14:02
Tytuł felietonu poświęconego płoci jest trochę przekorny, bo przecież nie ma chyba wędkarza, który z płocią nie byłby zaprzyjaźniony. To ryba, od której większość wędkarzy rozpoczynała swoją wędkarską przygodę (co prawdę, o palmę pierwszeństwa w tym zakresie może z nią rywalizować karaś – jeśli chodzi o mnie na przykład, to moimi pierwszymi rybami, które złowiłem były właśnie niewielkie karasie).
Ale płoć płoci nierówna. Czym innym jest wyciągnięcie tuzina piętnastocentymetrowych płotek, a czym innym wyjęcie kilku okazów ważących po pół kilograma każdy. I dopiero ci, którym udało się złowić naprawdę duże płocie, potrafią docenić te piękne ryby. Za ich siłę i wytrzymałość. Ale także za to, że są one wymagającym przeciwnikiem, ostrożnym, potrafiącym unikać pułapek i doskonale pamiętającym wcześniejsze, przykre doświadczenia.
Płocie powszechnie występują w jeziorach i zbiornikach zaporowych. Nie brakuje ich również w rzekach. Ale rzeczne płocie są rybami niełatwymi do złowienia. No, może tylko na wiosnę łowienie ich rzece przynosi z reguły niezłe efekty. Aby skutecznie na nie polować w pozostałe pory roku trzeba brać pod uwagę zarówno ich budowę jak i przyzwyczajenia.
Łatwo zauważyć, że płocie mają niewielkie pyszczki. To ważna wskazówka dla polujących na te ryby wędkarzy. Ktoś kto zakłada dużą dżdżownicę na karpiowy kuty haczyk może o płoci jedynie pomarzyć. Płocie z zasady łowi się małymi przynętami założonymi na niewielkie haczyki. Taką przynętą bywa biały robak założony na haczyk nr 14-16, taką przynętą bywają dwa ziarna konopi czy siemienia lnianego założone na haczyk nr 16-18. W jednej z wędkarskich książek przeczytałem nawet historię wędkarza, który łowił płocie w ujściach dopływów Narwi. Ponoć zakładał rureczniki na niewielkie haczyki przy pomocy zegarmistrzowskiej lupy. I łowił wielkie płocie, a do domu rzadko wracał bez ryb. Oczywiście nie znaczy to, że musimy go naśladować, ale po tych uwagach widać, że płocie łowimy na niewielkie przynęty, korzystając z małych haczyków.
Druga kwestia wiąże się z budową płoci. Otóż płoć ma gębę położoną centralnie. To zaś wskazuje, że ryby te najlepiej czują się w pół wody, chociaż nie stronią ani od dna, ani od warstw powierzchniowych. Nie bez kozery wielu wędkarzy uzyskuje najlepsze wyniki łowiąc płocie w środkowych partiach wody. Chociaż zdarza się wyciągnąć piękną płoć łowiąc z gruntu. Zdarza się też, że weźmie ona przynętę niemal spod powierzchni.
Płoć jest rybą środka nie tylko z powodu umiejscowienia jej pyszczka i preferowania środkowych partii wód, ale także dlatego z powodu jej diety. Ryba ta żywi się zarówno pokarmem zwierzęcym jak i roślinnym. Prawdziwym przysmakiem są dla niej larwy chruścika i jętek, a przede wszystkim zbierane z kamieni ośliczki. Duże płocie potrafią z uporem odrywać od kolonii drobne małże, które mielą potem swoimi zębami gardłowymi. Ale płocie nie gardzą również glonami czy fragmentami nasion oraz owoców rosnących nad rzeką drzew.
Warto jednak pamiętać o jednym - duża płoć porzuca przynęty, które zachowują się nienaturalnie. Zbyt gruba żyłka, zbyt duży haczyk, czy zbyt wyporny spławik mogą pogrzebać nasze szanse na złowienie dużej płoci.
Jakub Kleń