[2017.03.10] Na marcowe klenie
Dodane przez Administrator dnia 10/03/2017 19:24:43
W przeróżnych poradnikach wędkarskich można przeczytać, że klenia można łowić przez cały rok. To prawda – można. Tyle, że nie zawsze z dobrym skutkiem. Chociaż muszę przyznać, że udało mi się kiedyś złowić niewielkiego klenia w drugiej połowie grudnia, w niewielkim, niezamarzniętym potoku. To by potwierdzało poradnikowe przekonanie, że klenia faktycznie można łowić z powodzeniem przez cały rok.
Z drugiej jednak strony są okresy, gdy ryba ta żeruje bardziej aktywnie i złowienie jej nie graniczy już z wędkarskim cudem. Klenie pięknie biorą na przykład w czerwcu. Łowiłem je wtedy z powodzeniem na mocno dojrzałe czereśnie. Ale nie najgorszy bywa też marzec. Gdy spłyną ostatnie lody i stopnieją śniegi, gdy temperatura wody zaczyna delikatnie piąć się w górę, rybom powraca apetyt. Coraz aktywniej zaczynają żerować płocie, jazie, leszcze i krąpie, a także jelce i klenie właśnie. Wczesną wiosną najlepsze brania bywają w godzinach południowych.
Kleń, chociaż nie należy do ryb wybrednych jeśli chodzi o rodzaj przynęty, to należy niestety do ryb płochliwych. Dlatego zestaw zawsze staram się prowadzić jak najdalej od swojego stanowiska – oczywiście, na ile to jest możliwe. Problemów nie ma gdy łowimy w Dunajcu, ale mogą się pojawić gdy łowimy w niewielkiej rzeczce czy wręcz potoku.
Jak wspomniałem, klenie są praktycznie wszystkożerne, ale szczególnie wiosną wykazują skłonność do drapieżnictwa – skuteczną przynętą stają się wówczas drobne żywczyki, żabki czy gryzonie. Klenie kochają wody obfitujące w przeróżne kryjówki. Ich ulubionymi stanowiskami są stanowiska na skraju nurtu i spokojnej wody, zakola i zatoki, odnogi starorzeczy, przykosy, dołki w pobliżu jazów, a także zarośnięte, podmyte brzegi z plątaniną korzeni i gałęzi. Klenie to kochają – byle tylko woda była raczej chłodna i czysta.
W jednym z wędkarskich poradników znalazłem wyliczenie kleniowych przynęt. Przytoczę to wyliczenie, bo potwierdza ono tezę o wszystkożerności tej ryby. A więc, na co łowi się klenie? Na błotniarki, dziwogłówki, kiełże, larwy chruścika, kijanki, larwy minoga, ośliczki, larwy muchówki, pijawki, przekopnice, raki pręgowane, skójki, szczeżuje, larwy widelnicy, larwy zabarwicy, na zatoczka rogowego, żyworódkę, na żywce, białe robaki, chrabąszcze, larwy kornika, dżdżownice, gąsienice, jelita, na jętki, skrzepłą krew, mięso, pasikoniki, pędraki, filety rybek, sery, skrzydlate mrówki, na słoninę, szpik kostny, ślimaki, świerszcze polne, turkucie podjadki, wątrobę, glony poroślowe, groch, kaszę mannę, kukurydzę, makaron, miękisz bułki, czereśnie, wiśnie i śliwki, pszenicę i skórki chleba. Gdy do tego dodamy przynęty sztuczne: blaszki i sztuczne muchy – wychodzi na to, że klenie można łowić praktycznie na wszystko.
Klenie są piękne. Ich srebrzyste boki z pomarańczo-czerwonawymi płetwami parzystymi i odbytową wyglądają naprawdę wyjątkowo. Poza tym ryby te potrafią zachwycić swoimi rozmiarami. Bo chociaż najczęściej łowione są sztuki 30, 40-centymetrowe, to można trafić na klenia mierzącego pół metra czy 60 centymetrów. Rekord Polski w połowie tej ryby, o ile się nie mylę, nadal należy do Tadeusza Felisa, który w 1973 roku złowił klenia mierzącego aż 83 centymetry i ważącego 6,30 kg.
Jakub Kleń