[2017.01.20] Ośmieszona opozycja
Dodane przez Administrator dnia 20/01/2017 16:18:05
Co zrobi opozycja, gdy 25 stycznia rozpocznie się normalne posiedzenie Sejmu? Na to pytanie, które dziś zadają komentatorzy i dziennikarze, nie znają odpowiedzi ani Schetyna, ani Petru. Kompromitacja Platformy podczas okupacji sejmowej sali, a potem jej kapitulacja bez wyjaśnienia, czemu miała służyć trzytygodniowa awantura, nie wróżą tej partii nic dobrego. Młodzi krzykacze z PO pocieszają się faktem, że wśród zwolenników Platformy jest wystarczająco liczna grupa popierająca sejmowe chuligaństwo, aby starczyło głosów na ich ponowny wybór do Sejmu za niecałe trzy lata. Ale liderzy tej partii muszą brać pod uwagę nie błazeńskie popisy grupki posłów, ale wynik wyborczy całego ugrupowania. A sondaże nie są łaskawe i wynik Platformy wciąż utrzymuje się na poziomie 20 procent lub nieco mniej, czyli o kilka punktów procentowych poniżej wyniku wyborów z 2015 roku. Jeszcze parę awantur i okaże się, że Platforma – jak niegdyś Unia Wolności – nie sforsuje progu wyborczego. Tym bardziej, że wewnątrz partii trwają bezlitosne walki frakcji: „młodych” ze „starymi”, „radykałów” z „umiarkowanymi”, „interesiarzy” z „ideowcami”. W najbliższych miesiącach okaże się, czy ośmieszona partia podzieli się, czy zachowa jedność.
Nowoczesna jest w jeszcze gorszej sytuacji, bo po chwilowych zachwytach liberalnej lewicy nad „partią finansjery”, okazało się, że to nie bankowcy nadają ton politycznej działalności tej grupki, ale parę rozhisteryzowanych posłanek, amatorek w polityce. Już widać, że Petru „Portugalczyk” nie będzie miał za sobą ani dużych pieniędzy, ani poparcia antyrządowych mediów. Skończy jak wiele jemu podobnych gwiazd jednego sezonu. Poziom niekompetencji, ale i zwykłej głupoty, jaki jego klub prezentuje w Sejmie, raczej nie przysporzy mu zwolenników.
Teraz największym zmartwieniem opozycyjnych posłów jest strach przed finansowymi karami, które grożą im według regulaminu Sejmu. Nie są one zbyt dotkliwe, a najwyższa wynosi utratę połowy wynagrodzenia poselskiego przez trzy miesiące. O ile jednak podobne wybryki miałyby się powtórzyć i znowu skutkować karą, to strata w kieszeni posła czy posłanki mogłaby być już całkiem znaczna. Warto też zauważyć, że niektórzy z sejmowych awanturników zajmują funkcje przewodniczących lub wiceprzewodniczących sejmowych komisji, a także reprezentują polski Sejm w delegacjach zagranicznych. Według zgodnej opinii specjalistów od regulaminu Sejmu, powinni takie funkcje utracić. Oczywiście będą się wówczas przedstawiać jako męczennicy i ofiary „reżimu”, ale warto pamiętać, że przewodniczący komisji za swoją pracę otrzymuje dodatkowo ok. 2 tys. zł.
Opozycja przegrała sejmową konfrontację, którą sama wywołała. Pierwszy zauważył to PSL, który rakiem wycofał się z awantury i pozował na partię rozsądku i umiaru. Oberwał za to od dawnych sojuszników z Platformy, ale „ludowcy” Kosiniaka-Kamysza walczą o polityczne przeżycie i jeszcze liżą rany po występach swoich liderów u boku Kijowskiego. Opozycja podzielona, obrażona na siebie nawzajem, rozżalona na liderów, którzy doprowadzili do takiego blamażu, ośmieszana w mediach i Internecie, rozpaczliwie szuka pomysłu na wyjście z politycznego kryzysu. Na razie nic nie wskazuje na to, żeby taki pomysł znalazła. Może to oznaczać, że powtórzą się sejmowe awantury i nie będzie innego sposobu na przywrócenie normalnej pracy Parlamentu, jak podjęcie działań prawnych, włącznie z przedstawieniem zarzutów karnych niepoprawnym posłom.
Ryszard Terlecki