[2016.10.01] CO Z TĄ SŁUŻBĄ ZDROWIA?
Dodane przez Administrator dnia 01/10/2016 12:31:15
W minioną sobotę w Warszawie odbyła się manifestacja pracowników służby zdrowia. Chyba po raz pierwszy przybyli na nią wszyscy przedstawiciele zawodów, którzy pracują w tym resorcie. Razem z lekarzami manifestowali m.in. ratownicy, technicy medyczni, dietetycy, diagności laboratoryjni i fizjoterapeuci. Sobotnia demonstracja Porozumienia Zawodów Medycznych, czyli dziewięciu związków zawodowych przyciągnęła kilkanaście tysięcy osób. Jest to wyraźny sygnał dla rządzących, że już nie da się rozgrywać poszczególnych pracowników o różnej specjalizacji w służbie zdrowia. Zresztą jeden z liderów związkowych lekarzy miał najbardziej ostre wystąpienie, wprost atakujące obecny rząd i jego brak koncepcji na rozwiązanie problemów polskiego lecznictwa.
Protestujący domagali się większych pieniędzy na służbę zdrowia. Nie obecnych 4,38 procenta w Produkcie Krajowym Brutto (PKB), ale co najmniej 6,8 procent. Oznaczałoby to podniesienie wydatków z dzisiejszych 80 mld zł do 130 mld zł. Znaczna część tych pieniędzy, ich zdaniem, miałaby być przeznaczona na podwyżkę zarobków. W obywatelskim projekcie zjednoczeni medycy domagają się minimum 6 tys. zł dla pielęgniarek, ratowników i techników medycznych. Dzisiaj zarabiają oni w granicach 2-3 tys. zł brutto. Początkujący lekarze, zwani rezydentami, według tego projektu powinni zarabiać dwie średnie krajowe, czyli minimum 8 tys. zł, a nie jak obecnie ok. 3 tys. brutto. Nie zapomniano o lekarzach, którzy zdaniem protestujących powinni zarabiać proporcjonalnie więcej, przykładowo specjaliści, przynajmniej 12 tys. zł brutto.
Przyznam się szczerze, że jestem trochę rozczarowany tym roszczeniowym protestem. Owszem przyzwoite zarobki w służbie zdrowia są istotne, ale nie najważniejsze. Przecież wielu obywateli naszego kraju też chciałoby, aby ich pensje także istotnie wzrosły. Jednak trzeba pamiętać, że przyrost zarobków jest uzależniony od rozwoju i bogactwa państwa. My już trochę się wzbogaciliśmy, ale nie aż tak, aby w każdym resorcie gospodarki zapewnić od razu wysokie podwyżki.
Moim zdaniem trzeba podnieść wydatki w PKB na służbę zdrowia, ale przyrost pieniądza powinien być mądrze podzielony, nie tylko ograniczyć się do podwyżek pensji. Przed wszystkim pieniądze powinni trafić na usprawnienie działania tego resortu. Trzeba zwiększyć efektywność jego funkcjonowania. Racjonalnie wykorzystać istniejący potencjał, a tam gdzie on jest słaby trzeba go uzupełnić.
Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł pojawił się na demonstracji, ale jego ogólne obietnice zostały źle przyjęte przez protestujących i po krótkim wystąpieniu wręcz uciekł ze sceny, nie przyjmując proponowanej konwencji odpowiedzi na pytania. Żegnano go okrzykami „Kompromitacja” i „Oddaj fartuch”, co musiało być przykre dla ministra, jeszcze nie dawno stojącego na czele Izby Lekarskiej domagającej się od poprzednio rządzących reform w służbie zdrowia.
Mało tego obawiam się, że zapowiadane przez obecny rząd reformy polegające na likwidacji Narodowego Funduszu Zdrowia i przejęciu służby zdrowia na garnuszek państwa, czyli tak, jak to już było w PRL, nie znajdą w tym ministrze pełnej akceptacji. Nie wróży to nic dobrego dla nas zwykłych pacjentów. Kolejna zmiana ministra, autorytetu w swoim środowisku, prowadzi nas w złym kierunku…
SŁAWOMIR PIETRZYK