[2016.08.20] CZY TYLKO ZAWIEDZIONE NADZIEJE?
Dodane przez Administrator dnia 20/08/2016 09:31:52
Największa impreza sportowa, czyli Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro dobiegają końca. Przed ich rozpoczęciem minister sportu zapowiadał poprawienie bariery 10 medali, które zdobywaliśmy w dwóch poprzednich igrzyskach Pekinie i Londynie. Mało tego, wielu analityków sportu zapowiadało zdobycie ok. 15 medali, co dawałaby nam 17 pozycję w klasyfikacji medalowej. Niestety wszystko na to wskazuje, że dziesiątka medali nie dość, że nie zostanie osiągnięta, to jeszcze sporo zabraknie do tej cyfry. Kandydaci do medali z różnych przyczyn kończyli zawody na odległych miejscach lub tuż za podium - na bardzo nie lubianym przez zawodników 4 miejscu. Już w pierwszym dniu zawiodła nas strzelająca niecelnie, wicemistrzyni z Londynu Sylwia Bogacka. Nieco osłody dał nam kolarz Rafał Majka zdobywając brązowy medal, ale długo musieliśmy czekać na kolejne medale.
W podnoszeniu ciężarów, dyscyplinie która wielokrotnie dostarczała nam radości, nie tylko na olimpiadach, nastąpiła całkowita kompromitacja. Kandydaci do medali bracia Zielińscy zostali przyłapani na dopingu i musieli opuścić wioskę olimpijską, a pozostali zawodnicy w tej dyscyplinie wypadli słabo. Brązowy medalista z Londynu Bartłomiej Bonk spalił trzy podejścia w podrzucie i nie został w ogóle sklasyfikowany. W komentarzu po zawodach uznał za sukces sam start w Olimpiadzie…
Podobnie wypadli w rywalizacji nasi pływacy i także za sukces można uznać ich start na Olimpiadzie. Chociaż i w tej dyscyplinie mieliśmy apetyty na medale, bo nasi zawodnicy mieli wcześniej wyniki, do tego ich predestynujące. No, ale jeśli jeden z naszych zawodników, kandydat do medalu, w eliminacjach płynie asekurancko oszczędzając siły na finał, do którego nie wchodzi, to jest kompromitacja. Do tego cegiełkę dorzucili działacze zapominając zgłosić do zawodów w jednym z wyścigów innego polskiego zawodnika!?
I znów pewną osłodą były dwa medale w wioślarstwie kobiet złoty: dwójki Natalii Madej i Magdaleny Fularczyk-Kozłowskiej i brązowy czwórki z udziałem krakowianki Marii Springwald. Pechowe miejsce czwarte tuż za podium zajął, typowany do złotego medalu, żeglarz Piotr Myszka, zresztą płynąc do ostatniego dnia na brązowy medal, a wyprzedzony w ostatniej chwili. Takie samo 4 miejsce, tuż poza „pudłem”, zajął inny kandydat do medalu Adam Kszczot, w biegu na 800 metrów. Pechowo Mazurka Dąbrowskiego nie wysłuchał dyskobol Piotr Małachowski, który prowadził do ostatniej kolejki, w której został przerzucony przez rywala z Niemiec, no ale chociaż zdobył srebrny medal.
Natomiast nie zawiodła Anita Włodarczyk zdobywając złoty medal w iście kosmicznym stylu, bijąc najpierw rekord olimpijski, a później rekord świata, osiągając ponad 82 metry i wyprzedzając następną w tej konkurencji Chinkę prawie o 6 metrów.
Gdy piszę te słowa Igrzyska Olimpijskie jeszcze trwają i mamy szansę na kolejne medale m.in. w kajakarstwie, czy w lekkiej atletyce, a to w męskiej kuli, dysku i młocie, no i chociaż w jednej zbiorowej dyscyplinie tj. siatkówce męskiej, bo na piłkarzy ręcznych raczej nie liczę. Jednak nie sądzę, abyśmy przekroczyli magiczną barierę 10 medali z ostatnich dwóch Olimpiad.
Konkludując trzeba będzie bardzo uważnie przeanalizować start naszej reprezentacji na Olimpiadzie w Rio de Janeiro, bo nie wszystko będzie można zrzucić na przysłowiowego pecha.
SŁAWOMIR PIETRZYK