[2016.08.02] Na sierpniowe brzany
Dodane przez Administrator dnia 02/08/2016 16:25:06
Sierpień od lat kojarzy mi się z brzaną. Zapewne dlatego, że przed bez mała czterdziestu latami złowiłem swoją pierwszą, dorodną brzanę w sierpniu. Złowiłem ją w Dunajcu w okolicach Wesołowa (po drugiej stronie Dunajca, prawie na wprost, miałem przed oczami majestatyczne ruiny zamku w Melsztynie).
Tak to już jest, że najbardziej zapadają nam w pamięć te pierwsze ryby. I brzany, od tamtego pamiętnego sierpnia, nie tylko kojarzą mi się właśnie z tym miesiącem, ale także z Dunajcem – chociaż najwięcej medalowych brzan złowiono w Warcie, Obrze, Łynie, Wisłoce, Wiśle i Drawie (tak przynajmniej wynika z zestawienia zamieszonego z wakacyjnym numerze „Wiadomości Wędkarskich z 1988 roku). Krajowy „brzanowy” rekord należy do Stefana Maciszewskiego z Warszawy, który w 1980 roku złowił brzanę mierzącą 85 centymetrów o wadze sześciu i pół kilograma.
Brzany dość dobrze znoszą wodę o średniej zawartości tlenu, jednak nie tolerują zanieczyszczeń przemysłowych. To dlatego brzan w naszych wodach ubywało. Ale w ostatnich latach jakość wody w polskich rzekach poprawia się, więc i brzan może będzie coraz więcej? A jest to ryba, która potrafi dostarczyć wędkarzowi nieprawdopodobnych wręcz emocji. Przede wszystkim dlatego, że jest rybą wyjątkowo silną. O tym, jak silne mogą to być emocje świadczy relacja Stanisława Hodolego z Krynicy, który z Popradu wyciągnął brzanę warzącą 4,11 kg i mierzącą 74,5 centymetra długości. Oto, co napisał w „Wiadomościach Wędkarskich” z lutego 1988 roku: „Po zacięciu czuję, że i tym razem jest coś dużego. Ryba nie wykonuje żadnych gwałtownych ruchów, majestatycznie przesuwa się w górę rzeki, później zawraca. Próbuję holować ją do brzegu bardziej zdecydowanie, ale nie daję rady. Żyłka na granicy zerwania, dobrze, że mam dokładnie wyregulowany hamulec. Po 20 minutach zabawy ryba zmienia taktykę. Zdecydowanie rusza z prądem. Ale widzę, że jest już zmęczona, chociaż i ja wcale nie mniej. Co kilka metrów przystanek i „murowanie”, Nie pozwalam na te odpoczynki, staram się odrywać ją od dna. W pewnym momencie wychodzi pod powierzchnie i widzę potężną brzanę. Aż mi się zrobiło gorąco z emocji. Zacząłem szukać dogodnego do lądowania miejsca i tam prowadziłem delikatnie zdobycz. Moje zmagania z rybą dostrzegł szwagier i przybiegł, aby mi pomóc. Brzana – gdy znalazła się na płyciźnie – jeszcze usiłowała zawrócić w głębinę, ale zabrakło już jej sił. Szwagier chwycił ją pod skrzela i wyciągnął na brzeg”.
A o tym, gdzie szukać brzan, jaką metodą i na jakie przynęty można je skutecznie łowić, napiszę w przyszłym tygodniu. A później, zapewne sam wybiorę się nad Dunajec, by zapolować na tamtejsze brzany.
Jakub Kleń