[2006.11.25] Październikowe karpicho
Dodane przez Administrator dnia 25/11/2006 13:32:34

---

Kontynuując wspomnienia związane z mijającym sezonem, tym razem postanowiłem porozmawiać z kolejnym Andrzejem. Drugi Andrzej (pierwszy wspominał swoje wędkarskie przygody w ubiegłym tygodniu) wędkuje albo nad zalewem przy ul. Bulwarowej, albo nad Dunajcem w okolicach Zakliczyna. Ale największą swoją rybę w tym sezonie wyciągnął nie z Dunajca, ale z nowohuckiego zalewu.
+ Kiedy to było?
- 3 października. Jak wiesz, sezon w tym roku nad zalewem był dość krótki z powodu odmulania i remontu akwenu. Ale trzeba przyznać był dość udany. Wyjątkowo w tym roku brały na przykład sandacze.
+ Pal sześć sandacze, opowiedz lepiej, jak było z twoim karpiem?
- Przede wszystkim jeszcze raz potwierdziła się stara wędkarska prawda, że nigdy na 100% nie można przewidzieć, co może się wydarzyć. Tak było i z moim karpiem. Ryba nie brała od kilku dni, więc nad zalewem praktycznie nie było wędkarzy. Była szósta wieczorem, gdy odezwał się sygnalizator. Po chwili odezwał się raz jeszcze, a bombka gwałtownie uderzyła o kij. Zaciąłem i od razu wiedziałem, że to coś wyjątkowego. Rybę holowałem ponad 20 minut. Chciałem ją trochę zmęczyć. Ale i tak, jak doholowałem ją do brzegu, to miałem trudności z podebraniem jej. Po prostu ledwo się zmieściła do podbieraka.
+ Zmierzyłeś ją?
- Oczywiście, karp miał równe sześćdziesiąt sześć centymetrów. To podobno największy karp, jakiego udało się w tym sezonie wyciągnąć z zalewu.
+ Dziękuję za rozmowę.

Podpis pod foto: Andrzej ze swoim karpiem.