[2016.02.05] Rozumieć wodę, rozpoznać łowisko
Dodane przez Administrator dnia 05/02/2016 22:43:49
Ileż to razy zdarzało się, że pojechaliśmy po raz pierwszy nad jakąś wodę i wróciliśmy z niczym, chociaż wędkarze, którzy łowili sto czy dwieście metrów dalej, ciągnęli rybę za rybą? Oczywiście zdarzało się i tak, że w nieznanym nam dotychczas łowisku łowiliśmy po raz pierwszy i do domu wróciliśmy z siatką pełną ryb. Może powiedzieć, że mieliśmy wtedy szczęście. Ale licząc tylko na szczęście, marne dajemy sobie szanse.
Doświadczeni wędkarze dużą wagę przywiązują do rozpoznania nieznanego wcześniej łowiska. Chociaż ważne jest też, co prawda w mniejszym zakresie, rozpoznanie znanej nam rzeki czy jeziora. Konieczność takiego rozpoznania wynika chociażby ze zmiany stanu wody, pory roku czy ze zmiany miejsca łowienia w stosunku do ostatniej wyprawy. Jednym słowem rozpoznanie przydaje się zawsze.
Takie rozpoznanie zaczyna się zwykle po prostu od obejrzenia łowiska. By jednak z takiego rozpoznania wyciągnąć dla siebie jakąś korzyść, trzeba wiedzieć gdzie i na co patrzeć. Warto na pewno zacząć od brzegu łowiska, po to, aby poznać konfigurację terenu, który bezpośrednio do niego przylega, przyjrzeć się linii brzegowej, opaskom, faszynom, wchodzącym w nurt główkom oraz samej wodzie.
Ile na przykład może nam powiedzieć obecność wyłaniających się z wody trzcin? W jeziorach, szczególnie wiosną i latem, z pasa trzcin dochodzi wiele ciekawych odgłosów, a wśród nich mniej lub bardziej głośne pluski. Te najgłośniejsze zdradzają obecność ptactwa wodnego, a wiążą się z trzaskiem łamanych trzcin, trzepotem skrzydeł czy ptasimi głosami. Podobne głośne pluski mogą świadczyć o obecności trących się ryb. Do dzisiaj pamiętam scenę sprzed kilkunastu lat, gdy w czerwcu, w pasie trzcin na zalewie w Zesławicach, tarły się prawdziwe tabuny linów, niemal przy samym brzegu.
Pas trzcin może być także żerowiskiem ryb. W trzcinach lubią się spławiać spore wzdręgi, a „mocne uderzenie” może być oznaką polującego na nie szczupaka. Obserwując trzcinisko można czasem zauważyć, że niektóre z roślin wyraźnie się odchylają lub drgają z cichym szelestem – chociaż pogoda jest bezwietrzna. Sprawcami tego dziwnego zachowania się trzcin są średnie lub duże ryby, które wpłynęły tam na żer. To najczęściej liny lub karpie. A patrząc na wierzchołki trzcin można z dużą precyzją określić trasę, po której poruszają się żerujące ryby. Czy taka informacja nie przyda się wędkarzowi? Oczywiście, że się przyda.
W stwierdzeniu obecności ryb pomagają nie tylko trzciny, ale i inne wynurzone częściowo rośliny. W ciche, bezwietrzne poranki lub spokojne wieczory ruchy szerokich grążeli i grzybieni sygnalizują nam obecność żerujących linów lub dużych karasi. A dobry obserwator, wśród szerokich liści może zauważyć nawet wychylający się z wody ciemny pyszczek z żółtopomarańczowymi wargami, zasysający z hałasem powietrze. To cmokający lin.
Jeśli wiemy na co patrzeć znajdując się nad wodą, naprawdę możemy wiele zobaczyć. A zdobytą wiedzę wykorzystać w wędkowaniu.
Jakub Kleń