[2015.09.12] REFERENDALNA PORAŻKA
Dodane przez Administrator dnia 12/09/2015 17:42:26
Zgodnie z przewidywaniami plebiscyt z 6 września zwany dumnie referendum zakończył się kompromitująca porażką. Padł rekord niskiej frekwencji 7,8 procent, co oznacza, że referendum jest nieważne i nie rodzi żadnych skutków prawnych. Aby ten plebiscyt był skuteczny powinno wziąć w nim udział przynajmniej 15,5 mln uprawnionych obywateli, a wzięło w nim udział jedynie niewiele ponad 2,5 mln, a w błoto wyrzuciliśmy 84 mln złotych.
Nasuwa się pytanie, czyja jest to porażka i jakie wyciągnąć z tego wnioski. Niektórzy komentatorzy upraszczając, twierdzą iż jest to porażka demokracji bezpośredniej i obywateli, którzy nie chcą korzystać z tej formy wpływu na władzę. Jest to, moim zdaniem, błędne rozumowanie. Wręcz odwrotnie, niska frekwencja referendalna jest wyrazem mądrości obywateli, którzy nie dali się wpuścić w maliny politykom i po prostu nie poszli do urn.
W tym miejscu pisałem kilka tygodni temu, że referendum zgłoszone przez byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego, było próbą pozyskania wyborców Pawła Kukiza w drugiej turze wyborów prezydenckich. Chodziło o pytanie dotyczące JOW-ów, czyli jednomandatowych okręgów wyborczych. Przy tej okazji b. prezydent dorzucił jeszcze dwa pytania, które akurat jego byłe zaplecze polityczne wspierało do tego stopnia, że rząd PO doprowadził do zmiany ordynacji podatkowej, jeszcze w lipcu br. i trzecie pytanie stało się bezzasadne. W kwestii finansowania partii obecnie rządzący już obniżyli te subwencje, a nawet jeśli by zlikwidowano dotacje państwowe dla partii, PO dała by sobie radę, mając dobre kontakty w świecie biznesu. Zresztą wprowadzenie JOW-ów i tak by doprowadziło do samofinansowania kandydatów lub korzystania ze wsparcia bogatych sponsorów. Oczywiście nie za darmo.
Dobrze się stało, że Senat nie dopuścił do kolejnego politycznego referendum, zgłoszonego tym razem przez obecnie urzędującego prezydenta Andrzeja Dudę. Tym razem prezydent chciał wesprzeć swój obóz polityczny w wyborach parlamentarnych przygotowując pytanie pod publiczkę o obniżeniu wieku emerytalnego, chociaż sam już mówi, że poprze obniżenie powiązane z długoletnim stażem. Kwestia sześciolatków w szkołach nie jest problemem przy łatwej drodze odroczenia, a prywatyzację lasów popiera margines polityczny. Prawdziwe intencje obecnego prezydenta już się ujawniają, gdy oświadczył po odrzucającej decyzji Senatu, że nie zamierza ponawiać wniosku o to referendum w najbliższej przyszłości. Bo prezydent ma świadomość trudności w realizacji dwóch pierwszych spraw. Chodziło jedynie o kampanię wyborczą, a nie rozwiązanie problemów.
W Krakowie też pojawili się wnioskodawcy referendalni, którzy chcieliby to wykorzystać w swojej kampanii wyborczej do parlamentu. Jestem przekonany, że mądrzy obywatele i w tym przypadku nie dadzą się nabrać cwanym politykom i ich inicjatywę zlekceważą. Po odbytym 6 września referendum wierzę w mądrość obywateli i to, że porażkę poniosą politykierzy, którzy na referendach próbują zbić własny lub swojej partii interes.
SŁAWOMIR PIETRZYK