[2015.07.03] Rząd w Pendolino
Dodane przez Administrator dnia 03/07/2015 17:38:14
W ostatni weekend mogliśmy podziwiać kolejną odsłonę wyborczej komedii w wydaniu Platformy Obywatelskiej. Premier Kopaczowa, w bluzce w groszki, wsiadła do pociągu i pojechała do Gdańska, ale tym razem nie jak zwykle limuzyną czy wynajętym przez rząd samolotem, ale pociągiem. Celem tej niezwykłej podróży miały być spotkania z wyborcami Platformy.
Problemy zaczęły się już na dworcu, kiedy okazało się, że w Pendolino nie ma osobnych przedziałów, w których mógłby pomieścić się dwór pani premier, z ogolonym „na zero” Michałem Kamińskim na czele. Pociąg, kupiony od Włochów za ciężkie pieniądze, które można było wydać w polskiej fabryce, ma wiele różnych wad (np. stop metali z jakich jest wykonany powoduje zakłócenia telefonów komórkowych i Internetu), ale przede wszystkim jest ciasny, nawet w I klasie. Dwór oraz życzliwi dziennikarze tłoczyli się więc w przejściach między rzędami foteli, zakłócając podróż innym pasażerom.
Jeszcze przed odjazdem doszło do pierwszej wpadki, ponieważ pani premier wdała się w rozmowę z wysiadającą z pociągu rodziną, która okazała się przybyszami z Kanady. Właściwie trudno mówić o rozmowie, bo pani premier mówiła po polsku, czego Kanadyjczycy nie rozumieli, a oni z kolei odpowiadali po angielsku, czego ani w ząb nie rozumiała pani premier. Na szczęście usłużnemu Kamińskiemu udało się sklecić parę zdań i Kanadyjczycy – nie bardzo wiedząc z kim rozmawiają – uprzejmie stwierdzili, że Polska im się podoba. Trzeba więc było, unikając kolejnych rozmów na peronie, pospiesznie wsiąść do Pendolino.
W drodze do Gdańska mnożyły się wesołe sytuacje, gdy pani premier zaczepiała pasażerów, żeby im powiedzieć jak bardzo martwi się o Polskę, albo gdy korzystała z Warsu, gdzie w gronie ochroniarzy i dworu jadła truskawkowe lody. Podróż skończyła się telewizyjnym sukcesem, a wieczorem przejęte spikerki we wszystkich wiadomościach opowiadały słodkim głosem o trudach podróżowania pani premier, która tak bardzo poświęca się dla nas, Polaków.
Sukces był tak duży i dziennikarze tak życzliwi, że postanowiono następnym razem urządzić w Pendolino posiedzenie rządu. Wprawdzie w tym celu trzeba będzie wyprosić zwykłych pasażerów, którzy jednak dla tak ważnej sprawy chętnie pojadą następnym pociągiem. Trwają przygotowania specjalnej eskadry helikopterów, która po podróży ministrów razem z panią premier do Gdańska, rozwiezie ich do domów na zasłużony weekend.
Wszystko to może byłoby zabawne, gdyby nie fakt, że pokazywana w telewizjach komedia dotyczy szefa rządu i jej współpracowników. Miotająca się po peronie i pociągu pani premier, która jak się okazuje nawet jednego zdania nie potrafi powiedzieć po angielsku, tłum funkcjonariuszy BOR-u ochraniających dworzec i pociąg, wreszcie kabaretowe wystąpienia telewizyjnej klaki, udającej dziennikarzy – wszystko to ośmiesza nie tylko rządząca partię, ale polskie państwo, które zostaje sprowadzone do poziomu cyrkowego miasteczka. Trudno się dziwić, że w Europie i świecie Polska jest traktowana z przyjaznym, ale lekceważącym przymrużeniem oka, a rządowi politycy funkcjonują w Brukseli jako zabawne, ale posłuszne marionetki.
Ryszard Terlecki