[2015.05.01] Platforma za drzwiami
Dodane przez Administrator dnia 01/05/2015 09:28:27
Przedwyborcze zamieszanie w obozie władzy trwa. Urzędnicy, sztabowcy, propagandziści – nie mają chwili spokoju. Czy stawiać Ziobrę przed Trybunałem Stanu, czy może nie ruszać tego tematu w czasie kampanii? A co będzie, jeżeli w obronie Ziobry złośliwi zaczną przypominać korupcyjne i złodziejskie afery w ekipie władzy? Czy to nie zaszkodzi ostatniej desce ratunku, jaką jest Komorowski? Tymczasem fachowcy od czarnej propagandy nie potrafią powiedzieć, czy w ostatnim tygodniu przed wyborami przypominanie zbrodni PiS-u przypadkiem nie zirytuje tych wszystkich, którzy nie biorą udziału w rozkradaniu resztek narodowego majątku.
Czy prosić Millera, żeby wycofał Ogórek i wezwał zwolenników lewicy do głosowania na wypróbowanego obrońcę układu? Podzielone SLD tonie w kłótniach i rozłamach, a rezultat może być opłakany dla całej formacji, która za kilka miesięcy ma szansę, tak jak PSL, balansować na granicy progu wyborczego. Miller wie, ze wynik Ogórek może okazać się kompromitujący, ale równocześnie nie chce tanio sprzedać resztek elektoratu SB i WSI. Wciąż ma nadzieję, że przynajmniej część dotychczasowych zwolenników Palikota, w wyborach parlamentarnych przerzuci swoje głosy na listę postkomunistów. A sztab Komorowskiego też się waha, czy ujawniać konszachty z lewicą już przed pierwszą turą wyborów prezydenckich.
Największym sukcesem ekipy urzędującego prezydenta jest umocnienie kontroli nad trzema głównymi stacjami telewizyjnymi. W telewizji publicznej dobrze wiedzą, że w razie porażki Platformy trzeba będzie pożegnać się z dobrze opłacanymi posadami dla posłusznych oportunistów i astronomicznymi kontraktami dla zasłużonych funkcjonariuszy frontu propagandy. A klęska Komorowskiego to początek schyłku Platformy. W pozostałych stacjach „głównego nurtu” skończą się reklamy, opłacane przez państwowe firmy, co może skutkować koniecznością zwijania telewizyjnego interesu. W podobnej sytuacji są niektóre gazety i stacje radiowe.
Decyzyjny chaos na szczytach władzy było widać przy podejmowania decyzji o zakazie wjazdu na teren Polski rosyjskiej bojówki motocyklowej. Nie wpuścić - to narazić się wpływowemu prorosyjskiemu lobby, wiernie wspierającemu Komorowskiego. Zgodzić się na rajd po Polsce, to narazić na protesty nie tylko obozu patriotycznego, ale także części własnych wyborców, nadal nie rozumiejących, że strategicznym celem wielu polityków koalicji jest zarządzanie niemiecko-rosyjskim protektoratem, a nie suwerennym polskim państwem. Dopiero gdy Niemcy i Czesi zakazali wjazdu gangowi „nocnych wilków”, nie było wyjścia i trzeba było odmówić zgody na ich występy w Polsce.
Kampania wchodzi na ostatnią prostą. W sztabie wyborczym Komorowskiego trwa gorączkowa dyskusja o tym, czy skierować posłów Platformy do chodzenia „od drzwi do drzwi” po naszych domach i osiedlach. Jak zareagują zwykli ludzie, gdy na progu pojawią się politycy, znani w swoich regionach niekoniecznie z prawdomówności i uczciwości? Czy zaproszą ich na herbatę i zapytają o pracę dla kuzyna albo drobną ulgę w podatkach, czy może zatrzasną drzwi przed nosem? Jak dotąd na to pytanie nie ma pewnej odpowiedzi. Ja na wszelki wypadek, gdy słyszę dzwonek, już od dziś sprawdzam kto stoi za drzwiami.
Ryszard Terlecki