[2015.04.24] TO EFEKT NIEUCTWA
Dodane przez Administrator dnia 24/04/2015 18:54:16
I znów mamy kolejną aferę związaną z pomyleniem istotnych faktów historycznych dotyczących drugiej wojny światowej. James Comey dyrektor Federalnego Biura Śledczego, ważnej agencji bezpieczeństwa w Stanach Zjednoczonych w dniu 15 kwietnia br. w waszyngtońskim Muzeum Holocaustu wygłosił przemówienie w którym stwierdził, że za „chorymi i złymi ludźmi – sprawcami Holocaustu – szli także ludzie, którzy kochali swoje rodziny, nosili zupę swojemu sąsiadowi, chodzili do kościoła, wspierali cele charytatywne. Dobrzy ludzie pomogli zabić miliony. W ich mniemaniu mordercy i ich wspólnicy z Niemiec, Polski i Węgier i wielu innych miejsc nie zrobili nic złego. Przekonali siebie do tego, że uczynili to co było słuszne, to co musieli zrobić…”
Nie jest to tym razem lapsus słowny w stylu prezydenta tego państwa Baracka Obamy, który podczas przyznawania Medalu Wolności Janowi Karskiemu w 2012 roku mówił o „polskich obozach śmierci”. Ważny urzędnik jego administracji tym razem dokonał przemyślanego i logicznego wywodu słownego. Dla niego zbrodniarze hitlerowscy nie mają narodowości, są to jedynie chorzy ludzie. Natomiast dziwnym trafem istotnymi wspólnikami zbrodniarzy byli „dobrzy” Niemcy, Węgrzy co prawda obywatele sojuszniczego Hitlerowi państwa i o zgrozo Polacy, z kraju brutalnie okupowanego przez hitlerowskie Niemcy. Czyżby Polska była sojusznikiem Niemiec w II wojnie światowej tak jak Francja, czy Włochy o których słowem nie powiedział Comey. To nie z Polski, a ze skolaborowanej Francji Petaina wysyłano transporty Żydów do Auschwitz, a „czarne koszule” Mussoliniego we Włoszech były czasami bardziej gorliwe od gestapo w eksterminacji Żydów. O tym słowem nie wspomniał niedouczony wysoki urzędnik administracji Stanów Zjednoczonych i co jest bardzo bolesne ponoć państwa jednego z podstawowych sojuszników Polski.
Ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce Stephan Mull wezwany ostrą notą dyplomatyczną „do raportu” tłumaczył się, że wypowiedź dyrektora FBI nie odpowiada poglądom administracji USA, a sam Coney próbował powiedzieć, że było wielu zwykłych ludzi, którzy pomagali zbrodniarzom nazistowskim w Holocauście. I już pojawiają się tłumaczenia niektórych polityków, że takie wypowiedzi „poważnych” polityków państw sojuszniczych to nie przypadek, ale wynik słabej polityki historycznej Polski, czy też wręcz świadomego biczowania się w stylu filmu „Ida”, który ostatnio zdobył Oscara w USA.
Ja wbrew pozorom nie dziwię się takim sformułowaniom, bo faktem jest, że nie tylko polityka historyczna, ale w ogóle nauka historii w naszym kraju zaczyna coraz bardziej kuleć. Zmniejszamy w szkołach godziny jej nauczania i coraz bardziej brakuje patriotycznej edukacji. Dawniej pamiętam ile odbywało się spotkań w szkole z kombatantami i różnego rodzaju „akademii” z okazji wydarzeń związanych z II wojną światową. To była edukacja, którą dobrze pamiętam. Dzisiaj takie akademie to jakiś relikt?! A Muzeum Czynu Zbrojnego w os. Górali 23, gdzie zgromadzone są autentyczne pamiątki z okresu walk o niepodległą Polskę, przeżywa trudności i broni się przed likwidacją. Ja coraz bardziej boję się tego, że już niedługo nasi młodzi niedouczeni rodacy będą mówić o polskich obozach zagłady…
SŁAWOMIR PIETRZYK