[2014.11.20] Czas na zmiany
Dodane przez Administrator dnia 20/11/2014 12:23:59
Czy można wyobrazić sobie większą kompromitację polskiego państwa, rządzącego przez koalicję Platformy i PSL, niż niezdolność do sprawnego przeliczenia głosów przez Państwową Komisję Wyborczą? Oczywiście, że można. Bardziej uciążliwa dla obywateli jest kompromitacja państwowej służby zdrowia (kolejki do lekarzy i drogie lekarstwa), wydłużony wiek emerytalny, głodowe emerytury i renty dla osób, które ciężko przepracowały całe życie, brak pracy dla młodych Polaków, zniszczenie narodowej gospodarki, w tym likwidacja wszystkich ważniejszych gałęzi przemysłu, coraz liczniejsze afery i przekręty (ostatni, o którym głośno, dotyczy Pendolino), patologia wymiaru sprawiedliwości, wreszcie szerzące się złodziejstwo (co było widać podczas kampanii wyborczej – skąd kandydaci, wiadomo której partii, wzięli pieniądze na tak kosztowne reklamy wyborcze?). Przykładami mógłbym wypełnić cały ten tekst i jeszcze nie starczyłoby miejsca.
Reguły polityki mówią jednak, że jeżeli władza jest nieudolna albo kradnie publiczne pieniądze, to obywatele mogą ją zmienić podczas wyborów. Okazuje się, że nie mogą. Ośmieszanie Komisji Wyborczej ośmiesza całą procedurę głosowania, a także podważa zaufanie do efektów jej pracy. No bo jak tu iść do wyborów, gdy później ogląda się w telewizji zadowolonych z siebie urzędników, którzy bez zażenowania oznajmiają, że wyników nie sposób policzyć. A następnie pocą się nad tymi wynikami tak długo, że nikt już nie wierzy w rzetelność ich obliczeń. Trudno się dziwić, że następnym razem większość wyborców po prostu zostaje w domu.
A nawet gdy okazuje się, że opozycja wybory wygrała, to i tak przegrane partie, które dotąd rządziły, razem uzbierają tyle głosów, aby nadal utrzymać się przy władzy. Nawet ci, którzy poszli głosować, zniechęceni machają ręką: po co się wysilać, skoro i tak niczego nie można zmienić. Właśnie na to liczą rozmaite szajki, kurczowo trzymające się władzy. Bo dopóki są przy władzy, to ani CBA, ani prokuratura, ani sądy nie są dla nich zagrożeniem. Niebezpieczna byłaby tylko utrata władzy.
Skoro można za publiczne pieniądze urządzić sobie gigantyczną kampanię, na którą idą miliony, skoro dziennikarze boją się utraty pracy, więc chwalą nieudolną i skorumpowaną władzę, skoro armia urzędników zostaje zaprzęgnięta do wyborczej agitacji, od której wyniku zależą jej posady, nagrody i premie – to władza nabiera poczucia bezkarności i poczyna sobie coraz śmielej. Można mieć tylko nadzieję, że kiedyś zgubi ją własne zuchwalstwo.
Polska potrzebuje zmian. Tych zmian nie zablokują ani miliony pompowane w medialne kłamstwa, ani „cuda nad urną”. Kamyk potrąca drugi kamyk i rusza lawina. Polacy przekonują się na własnej skórze, że zawiodła nadzieja na możliwość urządzenia sobie życia z dala od oszukańczego państwa. Nawet ci, którzy chcieli państwa na tyle słabego, żeby nie przeszkadzało im w interesach, zaczynają rozumieć, że sami nie ochronią swoich majątków. W słabym państwie nikt nie może czuć się bezpiecznie.
Zmiana nadchodzi. Nie zgodzimy się na życie w ubóstwie i bezprawiu. Przez pół wieku przyzwyczailiśmy się czekać na zmiany. Jesteśmy cierpliwi, ale każda cierpliwość ma swoje granice. Ta cierpliwość właśnie się wyczerpuje. Zaczynamy zmieniać Polskę.
Ryszard Terlecki