[2014.10.23] Wojna cenowa
Dodane przez Administrator dnia 23/10/2014 19:24:25
Czy cena ropy naftowej jest jedyną bronią, która może powstrzymać napaść Putina na Ukrainę? Skoro NATO zamieniło się w klub dyskusyjny, a Europa Zachodnia rozbroiła się nie tylko z powodu kryzysu, ale także dzięki głupocie jej przywódców, wydaje się, że tylko broń ekonomiczna może okazać się skuteczna. Amerykanie, chociaż rządzi nimi słaby prezydent, zdecydowali się tę broń zastosować. Jest to możliwe dzięki większemu wydobyciu ropy i gazu (zwłaszcza łupkowego) w samej Ameryce, a także dyskretnej współpracy z Arabią Saudyjską, która zrobiła to samo. Ceny ropy spadają, a Putin ma do wyboru: wycofać się z imperialnych mrzonek, albo pogrążyć Rosję w kryzysie, przypominającym koniec lat 80-tych.
Bo Amerykanie już raz taką samą operację przeprowadzili. Prezydent Reagan dogadał się z Arabią Saudyjską, a także z innymi eksporterami ropy w tym rejonie, jak Kuwejt czy Katar, dzięki czemu udało się w krótkim czasie znacznie obniżyć nie tylko ceny ropy, ale również gazu. Związek Sowiecki tego nie wytrzymał, bo ropa i gaz były jego głównym towarem eksportowym. Nagle zaczęło brakować pieniędzy na to wszystko, co Sowieci sprowadzali z zagranicy. Spadła też sprzedaż sowieckiej broni, która chociaż marnej jakości, skutecznie konkurowała z lepszą, ale droższą bronią z Zachodu. Dlaczego tak się stało? Bo broń od Sowietów kupowały kraje, które też żyły ze sprzedaży ropy naftowej: Libia, Syria, Irak, Iran. Gdy ceny ropy spadły, zmniejszyły się zamówienia na rosyjskie uzbrojenie. Sowiecka gospodarka, zawsze kulawa, załamała się w ciągu paru lat, a Gorbaczow musiał zrezygnować z funkcji prezydenta Związku Sowieckiego i wyprowadzić się z Kremla. Sowiety rozpadły się na kilkanaście państw i przestały liczyć jako mocarstwo. Zimna wojna skończyła się zwycięstwem Ameryki.
Teraz sytuacja może się powtórzyć. Rosja, kolos na glinianych nogach, żyje tylko dzięki sprzedaży ropy i gazu. Amerykańscy eksperci obliczyli, że kiedy cena ropy spadnie poniżej 96 dolarów za baryłkę, rosyjska gospodarka załamie się w ciągu kilku miesięcy. Tymczasem jeszcze w czerwcu baryłka ropy na giełdzie w Londynie kosztowała ponad 110 dolarów. Teraz staniała do 89 dolarów. Putin ostrzega, że może to doprowadzić do nowego krachu na giełdach, ale Zachód już umie radzić sobie w takich sytuacjach. A Rosja tego nie wytrzyma.
Co teraz może zrobić Putin? Ma dwie możliwości. Albo szybko zaostrzy kurs, doprowadzi do nowych konfliktów, do reszty sterroryzuje własne społeczeństwo, a nawet zaryzykuje wojnę z Zachodem, albo wycofa się z planów odbudowy sowieckiego imperium. Co wybierze? Ponieważ dobrze wie, że wojnę przegra, pozostaje mu tylko odwrót. Oczywiście będzie chciał zachować twarz i okazać swoją rzekomo dobrą wolę powrotu do międzynarodowej współpracy, w czym bardzo chętnie pomogą mu nie tylko Niemcy, ale także Francja czy Włochy.
W Polsce też odczuwamy skutki rosyjskiej napaści na Ukrainę. Tracą polscy rolnicy, którzy nie sprzedają żywności do Rosji, ale zyskują firmy transportowe i zwykli kierowcy, którzy benzynę i olej tankują coraz taniej. Jeżeli uda się odsunąć od władzy PSL, wtedy rolnicy dostaną godziwe rekompensaty i jeszcze może się okazać, że wszyscy zyskamy na cenowej wojnie.
Ryszard Terlecki