[2014.03.07] GRA NIE TYLKO POZORÓW
Dodane przez Administrator dnia 07/03/2014 19:15:22
Przeżyliśmy groźne chwile w związku z kryzysem na Ukrainie. Rosja przetestowała świat pod względem wytrzymałości na jej woluntarystyczne zachowania. Po ucieczce b. prezydenta Janukowycza z Ukrainy do Rosji i poproszeniu przez niego o pomoc rosyjską, doszło do przesilenia. Nieoznakowani żołnierze opanowali w większości półwysep krymski. Zaczęto gromadzić wojska rosyjskie na granicy z Ukrainą, a nawet przeprowadzono manewry wojskowe. Zaczęła się gra pozorów i kłamstw. Prezydent Rosji Putin oficjalnie na konferencji prasowej oświadczył, że nie oznakowani i wyposażeni w ostrą broń ludzie to nie żołnierze rosyjscy. Jest to ewidentne kłamstwo, gdyż mieszkańcy Krymu dobrze wiedzą, że są to żołnierze rosyjscy, czemu nawet nie zaprzeczają dowódcy wojsk Rosji tutaj stacjonujący na mocy porozumień z Ukrainą.
To nie jedyne formułowanie pozornych zarzutów przez Putina na konferencji prasowej. Dziwne wydały się zarzuty wobec Litwy i Polski o przeszkoleniu bojówek militarnych, biorących udział w zajściach na Majdanie w stolicy Ukrainy Kijowie. Takiej bzdury, bezpodstawnie podanej nikt się nie spodziewał i może tylko ona wzbudzać politowanie odbiorców znających realia Majdanu. Jest faktem, że uczestnicy wydarzeń na Majdanie byli zróżnicowani i podzieleni. Istotną rolę odegrał tam tzw. prawy sektor, który był bardzo nacjonalistyczny i można mu zarzucić niektóre zachowania, w tym wobec naszego kraju, ale na pewno nie tym bardziej przeszkolenie przez Polaków.
Ale to nie jedyna gra pozorów i tylko w wydaniu Rosjan. Podobne działania podejmowali politycy z Zachodu. Wszyscy z żalem i troską wyrażali swoje krytyczne zdania wobec agresywnego zachowania Rosjan, w tym wydania zgody przez rosyjską Izbę Deputowanych na ewentualną interwencję wojsk rosyjskich na Ukrainie. Przestrzegano Putina przed użyciem siły i wkroczeniem armii rosyjskiej do suwerennego państwa, jakim jest Ukraina. Tylko dziwnym trafem kończyło się to na werbalnych sformułowaniach, a w ślad za tym nie szły sankcje, którymi mogłaby by być dotknięta Rosja.
Okazuje się bowiem, że wbrew pozorom państwa zachodnie mają w ręku bardzo istotne instrumenty oddziaływania na Rosję, ale dziwnym trafem nie chcą z nich korzystać. To co robi Rosja na Krymie jest pogwałceniem Karty Narodów Zjednoczonych - powiedział szef NATO Rasmussen przed nadzwyczajnym posiedzeniem Rady Północnoatlantyckiej. Przywołanie złamania Karty oznacza nic innego jak gotowość do wprowadzenia sankcji, począwszy od wizowych do finansowych, przeciw politykom i ludziom odpowiedzialnym za te działania. Co to znaczy? To bardzo bolesne sankcje dla oligarchów rosyjskich i polityków tego państwa, którzy mają pełne konta w bankach zachodnich oraz majątki usytuowane poza Rosją. Takimi krajami są malutki Cypr, ale także Szwajcaria oraz Wielka Brytania, która wprost ustami swoich przywódców odcięła się od takiego rozwiązania! Zatem Zachód ustami tylko niektórych przywódców, zaczął jedynie pohukiwać na Rosję. Na szczęście ta gra pozorów przyniosła rezultaty i Rosja nieco wyhamowała swoją agresywną politykę. Jednak z niej nie zrezygnowała, zapewniając ustami swojego cynicznego przywódcy, że zachowuje swoje prawo do obrony własnych interesów w tym rejonie świata. I to już nie są pozory, a czas pokaże, w którym kierunku rozwinie się sytuacja.
SŁAWOMIR PIETRZYK