[2006.07.13] Bez pośpiechu
Dodane przez Administrator dnia 13/07/2006 17:10:01
Od kilku lat dwie miejskie inwestycje są przedmiotem nieustających skandali. Krakowianie tak bardzo przyzwyczaili się w tej sprawie do nieudolności władz Krakowa, że najczęściej wzruszają ramionami, gdy za pośrednictwem mediów otrzymują kolejną dawkę obietnic, a następnie informacje o ich niedotrzymaniu. Jedna z tych inwestycji ma znaczenie prestiżowe, chociaż nie wpływa na komfort życia, a szczególnie poruszania się po mieście. To krakowski Rynek, przebudowywany od lat, zmieniający nawierzchnię w tempie, które zdumiewa największych pesymistów. W czasie, jaki potrzebny był na ten remont, można by zbudować metro pod całym miastem, oczywiście pod warunkiem, że jego budową nie zarządzaliby obecni fachowcy z magistratu.
Jednak nie tylko czas tej przebudowy jest powodem do narzekań, również kontrowersyjny pomysł ulokowania pod płytą Rynku paru tajemniczych interesów (sklepy, restauracje?), wzbudził powszechny niepokój i liczne protesty. Teraz okazało się ponadto, że przygotowana pod płytą przestrzeń handlowa, nie została odpowiednio zabezpieczona przez podmakaniem, co powoduje, że całe przedsięwzięcie skazane będzie na kosztowne poprawki. Remont potrwa kolejne lata, czym specjalnie nie przejmują się obecne władze, których kadencja szczęśliwie kończy się jesienią tego roku.
Skandalem mniej prestiżowym, ale na znacznie większą skalę, jest kompromitująca dla Krakowa budowa tzw. szybkiego tramwaju, trwająca już ponad osiem lat. Za prezydenta Lassoty rozpoczęły się starania o fundusze, niezbędne na tę inwestycję. Za prezydenta Gołasia zbudowano linię tramwaju na trasie Kurdwanów – Wielicka i przygotowano odcinek pod Dworcem Głównym. Za prezydenta Majchrowskiego rozgrzebano Rondo Mogilskie i wycięto stare drzewa, po czym rozpoczęła się awantura z turecką firmą, która trwa nadal w postaci procesu przed sądem arbitrażowym w Genewie. Obecnie – na cztery miesiącami przed wyborami – przypomniano sobie o tym najważniejszym w mieście węźle komunikacyjnym, łączącym Kraków z Nową Hutą. Podobno prace mają zacząć się jeszcze tego lata, tak aby podczas kampanii wyborczej można było mówić, że budowa ruszyła z miejsca. Według harmonogramu komunikacyjna katastrofa, którą spowoduje przebudowa ronda Grzegórzeckiego oraz ulicy Powstania Warszawskiego, a przede wszystkim ronda Mogilskiego, potrwa 23 miesiące, przewidując jednak liczne problemy jakie pojawią się w trakcie prac (np. czy w Krakowie realny jest pomysł robót drogowych w nocy?), można wątpić w dotrzymanie tego terminu. Warto zauważyć, że drobna modernizacja ulicy Bieżanowskiej, poprzez przejazd w Mogile łączącej południowe dzielnice Krakowa z Nową Hutą, trwa prawie od roku, a jest to przecież przedsięwzięcie najwyżej na dwa tygodnie intensywnej pracy.
Za komuny spóźniało się wszystko: pociągi, dostawy do sklepów, wielkie i małe budowy. Nawet programy telewizyjne były wciąż opóźnione z różnych, niespodziewanych przyczyn. Lewica, która nie rządzi, a jedynie trwa na swoich stanowiskach tak długo, jak tylko jest to możliwe – do niczego się nie spieszy. Jeżeli utraci władzę, to nadrabianiem zaległości zajmą się jej następcy. Jeżeli zaś jakimś cudem utrzyma się przy władzy, to przez następne cztery lata będziemy słuchać o planach budowy sal koncertowych, nowoczesnych stadionów, obwodnicy wokół Krakowa, a nawet o przebudowie ronda Mogilskiego i uruchomieniu szybkiego tramwaju. Prace i tak ruszą dopiero na kilka miesięcy przed kolejnymi wyborami.
Ryszard Terlecki