[2005.07.06] Bezpartyjny Cimoszewicz
Dodane przez Administrator dnia 06/07/2005 20:28:16
Bezpartyjny Cimoszewicz

Przygotowywane od kilkunastu tygodni przedstawienie, nareszcie dotrwało do szczęśliwego finału. Po wytężonej kampanii, prowadzonej przez publiczne media i niektóre gazety, lewica wreszcie ujawniła swoją cudowną broń na zbliżające się wybory. Wprawdzie notowania Sojuszu Lewicy nie wzrosły i w wyborach do Sejmu postkomuniści mogą liczyć jedynie na parę procent głosów, co oznacza, że będą szczęśliwi gdy w ogóle przekroczą próg wyborczy, natomiast w wyborach prezydenckich mają nadzieję uratować kilkaset lukratywnych etatów w prezydenckiej kancelarii i nadal zachować wpływ na obsadzanie niektórych urzędów. Nadzieją SLD już od miesięcy był Włodzimierz Cimoszewicz, którego zgoda na udział w wyborach miała zostać wyproszona w błagalnych listach obywateli, zatroskanych o losy kraju. Ci obywatele wzywali Cimoszewicza, aby uratował Polskę przed niebezpieczeństwem, jakie dla demokracji i praw obywatelskich szykują nieodpowiedzialni populiści i wiecowi demagodzy, tacy jak Tusk, Religa, Borowski czy Kaczyński. Aby ich powstrzymać partia i naród jeszcze raz muszą zewrzeć szeregi i dać stanowczy odpór próbom odsunięcia od posad wypróbowanych towarzyszy, oddanych sprawie Kwaśniewskiego, Oleksego i Millera.
Cimoszewicz, urodzony w 1950 roku, prawnik z Warszawy, członek PZPR od 1971 roku do końca, poprzednio m. in. przewodniczący sejmowego Klubu Lewicy, był już kandydatem postkomunistów w wyborach prezydenckich w 1990 roku (zdobył 9 procent głosów). Obecnie popierany przez SLD, ale udający kandydata niezależnego, szefową swojego komitetu wyborczego mianował Jolantę Kwaśniewską. W komitecie straszy wiele upiorów komunistycznej przeszłości, ale są też wybitni fachowcy z obecnego rządu, jak Ryszard Kalisz czy Jerzy Szmajdziński, słynący z tak wielkiej skromności, że nie wiadomo czym się właściwie zajmują. Jest też, a jakże, Marek Siwiec, ten sam, który „błogosławił” ziemię kaliską, przedrzeźniając Jana Pawła II.
Gdy tylko Cimoszewicz ujawnił publicznie, że już wkrótce zmieni decyzję i weźmie na siebie trud kandydowania, na zlecenie Polskiego Radia przeprowadzono błyskawiczne badanie opinii publicznej, które dało mu niekwestionowane zwycięstwo, nawet nad dotychczasowymi liderami wyborczego wyścigu, czyli Lechem Kaczyńskim i Zbigniewem Religą. Swoją drogą, I program TVP o decyzji kandydowania Religi, drugiego w sondażach, zawiadomił w kilkusekundowej migawce, w której „niezależny” dziennikarz zapytał kardiologa... co sądzi o decyzji udziału w wyborach Cimoszewicza! Tak ordynarnej manipulacji już dawno nie mieliśmy okazji oglądać w polskiej telewizji.
Na szczęście medialne szwindle mają ograniczoną skuteczność i prędzej czy później przeprowadzone zostaną rzetelne sondaże przedwyborczych sympatii. Wówczas dowiemy się na ile politycznie czynne jest jeszcze środowisko dawnej PZPR i na ile głosów może liczyć kandydat partii skompromitowanej tak licznymi aferami, że pojawiające się niemal codziennie informacje o osadzeniu w areszcie czy wezwaniu do prokuratury kolejnych działaczy, na nikim już nie robią większego wrażenia.
Bezpartyjny Cimoszewicz arogancko zaatakował dziennikarzy, usiłujących dowiedzieć się, jak swoją niezależność godzi z poparciem udzielonym mu przez SLD. Równocześnie Oleksy zapowiedział, że część partyjnych funduszy zostanie przeznaczona na kampanię Cimoszewicza. Kandydat lewicy nie powinien ich przyjmować, bowiem w przeciwnym razie nie może mieć pewności, czy nie przyjdzie mu zeznawać przed kolejną komisją śledczą, badającą kolejną aferę z udziałem lewych pieniędzy.
Ryszard Terlecki