[2006.06.13] Droga na wschód
Dodane przez Administrator dnia 13/06/2006 21:38:26
Od kilkunastu miesięcy Polska coraz mocniej angażuje się w sprawę przybliżania możliwości przystąpienia Ukrainy do Unii Europejskiej. Nie ma wątpliwości, że Polska ma w tym swój ważny interes: uwolnienie Ukrainy od rosyjskich wpływów pogrzebie rosyjskie marzenia o odbudowie imperium, a równocześnie uczyni z Polski naturalny pomost między Europą, a ogromnym rynkiem ukraińskim. Przy tej okazji zyskałby również Kraków, przez który prowadziłyby drogi tranzytu z Zachodu ku ukraińskiej granicy. Nikogo nie trzeba przekonywać, jak atrakcyjna dla turystów z Niemiec czy Francji stałaby się Ukraina, gdyby poprawiły się możliwości dojazdu, a także standard usług turystycznych w Kijowie, we Lwowie czy w Karpatach. Większość z tych turystów, którzy wybraliby podróż samochodem, autokarem lub pociągiem, przejeżdżałaby przez Kraków, a wielu z nich po drodze zatrzymałoby się przynajmniej na dzień lub dwa w naszych hotelach.
Jednak obecna sytuacja na ukraińskiej granicy nie nastraja optymistycznie. Naszym wschodnim sąsiadom wiele jeszcze brakuje, aby spełnić najbardziej elementarne warunki, stawiane kandydatom do Unii. Wielogodzinne oczekiwanie na ukraińskiej granicy, nie tylko TIR-ów, ale także aut osobowych, zła organizacja pracy ukraińskich służb granicznych, fatalne warunki sanitarne dla oczekujących w kolejkach – to wszystko sprawia, że nawet, gdy turyści zapuszczą się w te strony, to na pewno więcej nie wrócą, a wszystkich znajomych zniechęcą do pomysłu udania się na Ukrainę. Tłumy handlarzy, oczekujących na granicznym przejściu, przypominają sytuację sprzed lat kilkunastu, gdy podobnie wyglądała nasza granica z Niemcami.
Stan dróg, katastrofalny u nas, a szczególnie ponuro prezentujący się w Krakowie, wydaje się być całkiem przyzwoitym, gdy tylko przekroczy się ukraińską granicę. Gdy dodać do tego komunikacyjny chaos, panujący na ulicach i drogach, a także opłakany stan większości poruszających się tam pojazdów, to jest oczywiste, że stres, na jaki naraża się kierowca samochodu, ryzykujący wyprawę np. do Lwowa, zniechęci go na wiele lat do powtarzania takiego wyczynu.
Równocześnie widać jednak, że mimo katastrofalnego bezrobocia, Ukraina rozwija się i cywilizuje. Jednym z najpoważniejszych problemów przyszłej integracji z Europą, będzie problem Ukraińców, poszukujących pracy w bogatych państwach Zachodu. Jednak na pewno dla Europy nie będzie to decyzja tak ryzykowna, jak przyjęcie muzułmańskiej Turcji, oznaczające dalszą inwazję islamu na europejskie miasta.
Dla nas ciekawe jest również pytanie, jak zachowają się Polacy, gdy na Ukrainie otworzą się możliwości zakładania firm, kupowania nieruchomości czy inwestowania w usługi turystyczne. Czy Polacy pojawią się na Ukrainie tak licznie, jak Niemcy na należącym niegdyś do nich Pomorzu? Czy liczba Polaków mieszkających we Lwowie czy na Podolu zacznie rosnąć, podczas gdy obecnie systematycznie spada? I jak na taki proces zareagują ukraińscy politycy, a wśród nich nacjonaliści, szczególnie wpływowi na terenach przed wojną należących do Polski?
W każdym razie Polska i Polacy powinni działać na rzecz zbliżenia z Ukrainą, nie zrażając się przejściowymi trudnościami. Na pewno przeszkodą nie może pozostawać historia i dlatego należy temperować emocje, pojawiające się zresztą po obu stronach granicy. Przykład rozwiązania napięć i konfliktów polsko-niemieckich pokazuje, że znacznie łatwiejsze do przeprowadzenia zbliżenie polsko-ukraińskie nie tylko jest możliwe, ale wręcz pilnie potrzebne.
Ryszard Terlecki