[2006.06.09] Mleko się rozlało
Dodane przez Administrator dnia 09/06/2006 16:26:41
Wszystkie media obiegła informacja o kanoniczym upomnieniu ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego przez kard. Stanisława Dziwisza. Ks. Zaleski od ponad pół roku starał się zainteresować władze kościelne materiałami świadczącymi o współpracy grupy duchownych z SB. Materiały te – jako osoba pokrzywdzona – otrzymał z IPN. Wreszcie, w akcie desperacji, postanowił zorganizować konferencję dla dziennikarzy, którym miał zamiar opowiedzieć o kulisach zdrady niewielkiej grupy księży. Finał sprawy znamy.
Z księdzem Zaleskim przyjaźnię się od kilkudziesięciu lat, i jestem przekonany, że jego intencją nie było wywoływanie fermentu, ani tym bardziej szkodzenie Kościołowi. Zawsze uważał, że niechlubne - na szczęście nieliczne - przypadki zagubienia się duchownych, i tak, wcześniej czy później, zostaną przekazane opinii publicznej przez historyków czy dziennikarzy. Dlatego chciał, by sprawą zajęły się kompetentne władze krakowskiego Kościoła.
Ks. Zaleski w feralną środę, w duchu posłuszeństwa, podporządkował się swojemu ordynariuszowi. To znaczy, że dla niego wierność Kościołowi jest ważniejsza niż indywidualne przekonanie o słuszności własnego postępowania. Ale z tego konfliktu wynika też pewne dobro – wydaje się, że również hierarchowie Kościoła zrozumieli, że w sprawie przypadków współpracy z SB, powtórzę to raz jeszcze – nielicznej grupy księży - milczeć już nie sposób. I milczeć nie ma sensu. Nie tylko dlatego, że mleko się już rozlało. Ale także dlatego, że spośród wszystkich środowisk i instytucji funkcjonujących w PRL-u, Kościół – pomimo wyjątkowej presji jakie został poddany – okazał się najbardziej odporny na penetrację przez UB i SB. I tej prawdy nie są w stanie zamazać nieliczne przypadki konfidentów w sutannach.
Jan L. FRANCZYK