[2012.07.04] Humor
Dodane przez Administrator dnia 04/07/2012 15:47:54
Francik Kichol i Masztalski pojechali do Niemiec. Po dwóch miesiącach kamraci witają Masztalskiego na lotnisku.
- A gdzie Francik? - pyta Zyguś Materzok.
- On tam zostoł.
- Zostoł? Nie godej!
- Sklep otwarł.
- Po dwóch miesiącach sklep otwarł? - dziwi się Ecik. Powiedz, jak on to zrobił?
- Zwyczajnie, łomem...
* * *
Mosze otworzył sklep na Nalewkach - Trąbki, saksofony, bębny, trumny, noże i pistolety.
- Jak idzie geszeft, Mosze? - pyta Srul. Taki nietypowy towar...
- Bardzo idzie! Bardzo! Przedwczoraj sprzedałem trąbę, wczoraj pistolet, dzisiaj trumnę.
* * *
Pogrzeb - wdowa chowa swego męża. Grabarz pyta:
- Ile lat miał mąż?
- 99.
- A pani ile ma?
- 98.
Na to grabarz:
- To opłaca się pani wracać do domu?
* * *
Pijany mąż wraca nad ranem do domu. Żona pyta:
- Gdzie byłeś? Cala noc czekałam i nie zmrużyłam nawet oka.
Na to mąż zmęczonym głosem:
- A myślisz, że ja spałem?


Sentencja tygodnia
Prawdziwa przyjaźń istnieje dopiero wtedy, gdy człowiek nie ma nic, bo wówczas przyjaciel jest jego jedynym majątkiem.
Denis Diderot