[2012.05.24] Rząd, który przechodzi do historii
Dodane przez Administrator dnia 24/05/2012 19:02:28
Co jeszcze zdąży zepsuć rząd Platformy i PSL, zanim wyborcy rozliczą polityków tych partii z nieudolności, marnotrawstwa i obietnic bez pokrycia? W każdej dziedzinie ten gabinet nieudaczników ma osiągnięcia, dla których trudno znaleźć porównanie w ostatnich dwudziestu latach. Dlaczego gabinet nieudaczników? Wystarczy przyglądnąć się temu, kto występuje w tej niezwykłej ekipie.
Należy do niej premier Tusk, który zna się na piłce (ale amatorsko, nie zawodowo), kieruje się jedynie wskazaniami fachowców od propagandy i zabiega o przychylność kilku europejskich polityków, od których zależy jego przyszła kariera. Wicepremier Pawlak, człowiek-maska, podobno informatyk, w rzeczywistości strażak (ale też nie zawodowy, tylko ochotniczy), który zajmuje się pilnowaniem folwarku stanowisk i synekur dla partyjnego koleżeństwa. Minister finansów, Rostowski, wychowany i wykształcony w Anglii, który podobno tam płaci podatki i posiada bankowe konta. Czy można wyobrazić sobie inny kraj, w którym ministrem finansów zostaje facet, w którego interesie jest rozwój innych państw, niż państwo, w którym zarządza finansami? Minister infrastruktury Nowak, specjalista od kolei i autostrad, o którym mówią, że jego dotychczasowe doświadczenie ograniczało się do wysypania żwirkiem alejki we własnym ogródku. Minister sprawiedliwości Gowin, podobno opozycja we własnej partii i własnym rządzie, który jednak ani w partii, ani w rządzie najwyraźniej nie ma nic do powiedzenie. Minister sportu Mucha, której można powierzyć kierowanie zespołem boiskowych cheerleaderek, ale z pewnością nie zarządzanie resortem sportu na chwilę przed Euro. Minister zdrowia Arłukowicz, specjalista od bałaganu w receptach i barku leków refundowanych, lekarz, który porzucił swój zawód i polityk, który porzucił swoją partię (poprzednią). Itd., itd.
Ten kabaretowy zespół wcale nie występuje w kabarecie. Ci ludzie rządzą Polską. Co zdążyli już zepsuć? Trzeba raczej zapytać, co im jeszcze do zepsucia pozostało. Kazali Polakom (i Polkom) pracować do 67 roku życia, aby w ten sposób zapewnić sobie przychylność banków i dalej zadłużać państwo. Zniszczyli wiele gałęzi przemysłu (w tym stocznie i huty), a to, czego jeszcze nie zniszczyli, próbują tanio sprzedać, najlepiej Niemcom albo Rosji. Zmarnowali europejskie pieniądze (część gdzieś „wyparowała”), nie zbudowali autostrad, ani dróg szybkiego ruchu, za to przy okazji zniszczyli wiele polskich firm, które uwierzyły rządowi i zgodziły się przy tych autostradach pracować.
To oni sprawili, że Polska stała się państwem, z którym nikt już nie liczy się w Europie. To oni spowodowali wzrost cen, dzięki któremu wszyscy staliśmy się znacznie ubożsi niż jeszcze pięć lat temu. Teraz likwidują polską armię, straż graniczną zastępują firmami ochroniarskimi, celnikom odbierają motywacje do pracy, a policjantom o 10 lat przedłużają okres służby. Ograniczają nauczanie historii, aby Polaków pozbawić poczucia związku z własnym narodem i państwem, a polską szkołę zamieniają w pośmiewisko, produkujące niewykształconą, tanią siłę roboczą.
Wyliczać można jeszcze długo. Ale po co? Za kilka lat po rządzie Tuska i Pawlaka, po koalicji Platformy i PSL, zostanie tylko mroczny ślad w historii. W tej historii, której nauczania usiłowali pozbawić młodych Polaków.
Ryszard Terlecki