[2012.04.12] Smoleński zamach?
Dodane przez Administrator dnia 12/04/2012 17:31:44
Minęły dwa lata od przerażającego poranka 10 kwietnia 2010 roku, kiedy świat obiegła wiadomość o katastrofie wojskowego samolotu, wiozącego na katyńskie uroczystości Prezydenta Rzeczypospolitej i kilkadziesiąt osób, reprezentujących wiele ważnych państwowych instytucji. Zginęli m.in. dowódcy wszystkich rodzajów polskich sił zbrojnych, co miało dodatkowe znaczenie, ponieważ byli to zarazem generałowie NATO, a katastrofa miała miejsce na terenie Rosji, którą trudno uznać za państwo choćby tylko neutralne.
Minęły dwa lata i wiele faktów już znamy, wiele jednak wciąż pozostaje tajemnicą. Wiemy na pewno, że Rosja zachowała się w tej sprawie nieprzyjaźnie i arogancko. Rosjanie zniszczyli większość dowodów, umożliwiających wyjaśnienie przyczyn katastrofy. Nie tylko zniszczyli wrak samolotu, ale również nie przeprowadzili sekcji zwłok i nie pozwolili na dokonanie ich zaraz po przewiezieniu ciał poległych do kraju. Do dzisiaj nie zwrócili ani czarnych skrzynek, ani telefonu satelitarnego Prezydenta, ani komputerów i telefonów polskich generałów. Raport rosyjskiej komisji był kłamliwy i wrogi wobec Polski: pijany generał zmusił do lądowania źle wyszkoloną załogę.
Wiemy również, że polski rząd kłamał od pierwszego dnia po katastrofie. Kłamał zapewniając o dobrej woli Rosjan, o starannym przygotowaniu wizyty Prezydenta, o polskiej trosce o dobro śledztwa. Kłamała minister Kopaczowa, kłamali rzekomi eksperci, kłamała rządowa komisja. To spiętrzenie kłamstw i złej woli każe podejrzewać polskie władze nie tylko o skrajną nieudolność i nieodpowiedzialność, ale także o cyniczne i tchórzliwe ukrywanie prawdy.
Dziś wiemy już coraz więcej. Eksperci, którzy badali wiele lotniczych wypadków i których udało się pozyskać dla badania katastrofy smoleńskiej, wykluczają większość rządowych tez, np. o brzozie, która urwała skrzydło samolotu, czy o tym, że cały samolot odwrócił się kołami do góry i dlatego zginęli wszyscy pasażerowie. A przede wszystkim podważają najważniejsze z twierdzeń, od początku forsowanych przez polski rząd: że trzeba wykluczyć zamach. Przeciwnie, uważają, że w samolocie doszło do wybuchu, podają też coraz więcej szczegółów. Jak dotąd nikt nie przedstawił argumentów podważających ich ekspertyzy, tak jak nikt dotąd nie zdołał wyjaśnić, dlaczego samolot, spadający na błotnisty zagajnik, rozerwał się na tak wiele części i odłamków.
Jeżeli teza o zamachu zostanie ostatecznie potwierdzona, to znacznie trudniejszym zadaniem stanie się wskazanie sprawców. I nie mają tu żadnego znaczenia nasze domysły. Potrzebne będą twarde dowody. Ale jedno staje się wtedy oczywiste: polski rząd, choćby tylko z powodu mataczenia, ponosi w tej sprawie moralną, polityczną i karną odpowiedzialność. Tym samym polskie państwo – bez względu na to, kto wówczas, gdy prawda wyjdzie na jaw, będzie u władzy – znajdzie się w obliczu kryzysu, porównywalnego tylko z załamaniem komunistycznej dyktatury w 1989 roku. Czy będziemy umieli poradzić sobie z takim kryzysem?
Będzie to również kryzys w skali międzynarodowej. Jakie będą jego konsekwencje? Dziś nikt nie potrafi tego przewidzieć. Ale musimy być na to przygotowani. Jedno jest pewne: Polska systematycznie rozkradana, osłabiana jako państwo, rozbrajana i poddawana obcym naciskom, takiemu kryzysowi nie sprosta. Dlatego konieczne są zmiany.
Ryszard Terlecki